Działacze MKS Lędziny potrafią zaskakiwać. Tak dawno nie widzieli na swoim stadionie dziennikarza, że wysłannika DZ potraktowali jako realne zagrożenie bezpieczeństwa.
Interwencja szefa ochrony byłaby na miejscu, gdyby pracował na obiekcie militarnym NATO, a nie na stadionie czwartoligowym. W tym sezonie piłkarze MKS nie grają wprawdzie najlepiej, ale za to dzięki rewolucyjnej czujności swojego ochroniarza na pewno nic im nie grozi. No, może z wyjątkiem spadku do okręgówki...
Po raz drugi byliśmy zaskoczeni w przerwie meczu. Lędziny to jedyny znany nam klub, który funduje niecodzienne nagrody – żywe zwierzęta. Wśród kilkusetosobowego grona kibiców rozlosowano dwa podwójne upominki – żywe karpie.
Szczęścia i precyzji – tego zabrakło piłkarzom Lędzin w meczu z AKS Mikołów. Trzeba przyznać, iż goście nie przyjechali na boisko MKS w zbyt bojowych nastrojach, jakby całą wolę walki i animusz wyczerpali przed tygodniem w meczu z Polonią Łaziska. „Więcej gry!”, „Chodzicie po boisku, a nie biegacie” – wołał do swych podopiecznych trener mikołowian Czesław Mika. Tej gry rzeczywiście było mało, w związku z czym gospodarze poczynali sobie całkiem śmiało. Wspomniany brak szczęścia MKS dał o sobie znać w 18 minucie, kiedy to Michał Lorens tak dokładnie zakręcił futbolówką, że wpadła do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego. Lędziny mogły jednak prowadzić do przerwy, gdyby w 16 i 32 minucie precyzji przy oddawaniu strzałów nie zabrakło najpierw Mariuszowi Kozłowi, a potem Stanisławowi Figlowi. A tak z prowadzenia cieszył się AKS.
Po przerwie trener Eugeniusz Pluszczyk musiał zmienić kontuzjowanego Ryszarda Wowro na Łukasza Wajdę, który tej wiosny wystąpił tylko w jednym meczu. Trzeba jednak przyznać, że ze swoich bramkarskich obowiązków wywiązał się całkiem dobrze. Co prawda Lędziny straciły drugiego gola, ale przy strzale Marcina Piekarza z ponad 20 metrów bramkarz MKS niewiele miał do powiedzenia. Celnie uderzona piłka poszybowała w samo okienko. Była to 72 minuta meczu. Do tej pory odnotowaliśmy kilka znakomitych sytuacji Lędzin: 48 min. uderzenie Zygmunta Bilińskiego z 5 metrów wprost w bramkarza, 51 min. strzał Mariusza Gajewskiego – tuż obok bramki, 52 min. główka Figla po rzucie rożnym – broni Kowalczyk, 59 min. minimalnie niecelny strzał Damiana Sopelewskiego, 65 min. sytuacja Balcerowskiego – piłka odbija się od obrońcy. Potem jeszcze były okazje Magiery, Nygi i znów Balcerowskiego. Mikołowianie też mieli kilka sytuacji, jednak nie stwarzali wielkiego zagrożenia, jeśli nie liczyć efektownej przewrotki Słodczyka.
AKS wywiózł z Lędzin komplet punktów, a my odnotowaliśmy kolejną z cyklu „pięknych porażek” MKS. Po tej drużyna spadła na ostatnie miejsce w tabeli...
Kto zagrał?
MKS Lędziny: Wowro (46. Wajda) – Bednarek, Sopelewski, Nyga, Mikolasz (82. Volkert) – Kozieł, Figiel, Z. Biliński (60. Magiera), Ł. Biliński – Gajewski (65. Szymonik), Balcerowski.
AKS Mikołów: Kowalczyk – T. Brysz, Piekarz, Wróbel – Małysza, Lorens, R. Brysz, Krzyżowski (76. Kawulka) – Kulisa (80. M. Szczepanik), Słodczyk (86. T. Szczepanik), Kurasz (61. Gasz).
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?