Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monika Zamachowska w Tychach: Telewizja jest jak... kochanka ZDJĘCIA

Jolanta Pierończyk
Monika Zamachowska w Tychach
Monika Zamachowska w Tychach Jolanta Pierończyk
Monika Zamachowska w Tychach. Była pierwszym październikowym gościem cyklu "Tury kultury" Miejskiej Biblioteki Publicznej. Mówiła m.in. o swojej książce "Kuchnia kobiet. Miłość, przyjaźń, tradycja", ale także swoim nieposłuszeństwie obywatelskim, rodzinie, wychowaniu pod stołem montażowym, przebojowym wejściu do telewizji oraz kapryśności TVP.

- Telewizja to niesprawiedliwe medium. Jest bardzo kapryśna. Ktoś powiedział, że jest jak kochanka: daje dużo przyjemności i nagle z dnia na dzień rzuca - powiedziała Monika Zamachowska podczas swojego spotkania z publicznością cyklu "Tury kultury" Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tychach, podkreślając, że jest to medium, które bardzo wciąga i z którego trudno samemu zrezygnować.

Tzw. decyzja korporacyjna pomogła jej zerwać z TVP (tak samo jak m.in. Kindze Rusin).

- Sama bym tego nie umiała zrobić - wyznała.

W tej chwili pisze doktorat z alienacji na Uniwersytecie SWPS w Warszawie z myślą o powrocie na uczelnię, z którą miała krótki epizod przed zawodowym wejściem w świat mediów.
- Bo nie myślałam o dziennikarstwie. Dziennikarką TVP Wrocław, Barbara Trzeciak-Pietkiewicz, była moja mama i pamiętam wieczory, kiedy zasiadaliśmy do kolacji, a ona mogła nam jedynie pomachać z ekranu. Uważałam, że ta praca zabrała mi mamę i nie chciałam takiej pracy - przyznała się.

Weszła na Woronicza do... piwnicy, gdzie miała pisać teksty o filmach, z których prezenterki mogły skorzystać (albo nie - co, jak powiedziała, najczęściej robiły), ale jej zaczęła się ta praca podobać, a poza tym przyszedł szybko awans na wydawcę i szefową zespołu, w której były starsze i już bardziej doświadczone na wizji prezenterki, jak np. Katarzyna Dowbor czy Jolanta Fajkowska. Nie ukrywała, że zdarzało się jej nawet je pouczać.

Jej przygoda z telewizją jest skończona. Przynajmniej na razie, przy obecnym - jak zaznaczyła - zarządzie Telewizji Polskiej.

Narzekała na obecną tendencję w polskich mediach do puszczania na ekran ludzi wyłącznie młodych, nie patrząc czy mają do tego kwalifikacje czy nie. - Ja musiałam mieć kartę mikrofonowa, kartę ekranową, egzaminy... A dziś młodzi nawet o czymś takim nie słyszeli - powiedziała.
Mówiła też o zgoła innych tendencjach w telewizji Europy Zachodniej, gdzie "prezenterzy siwieją i marszczą się na ekranie i nikomu to nie przeszkadza". - Jak już prowadzący angielskiej edycji "Tańca z gwiazdami" nie jest zdolny występować w tej roli, to się go przesuwa do "śniadaniówki" , by mógł mówić do widzów z kanapy - podkreśliła. - Tam wierzy się w ciągłość, kontynuację... U nas wyjątkami byli Elżbieta Jaworowicz, Tadeusz Sznuk i Stanisława Ryster. Innym na ekranie zestarzeć się nie pozwolono.

Pytana o sposób na tak dobry wygląd w wieku 48 lat, powiedziała, że nic szczególnego nie robi, poza pływaniem, jazdą na rolkach i rowerze. Akcentowała przede wszystkim ruch na świeżym powietrzu i wspomniała o swoim "nieposłuszeństwie obywatelskim", na które sobie pozwalała w czasie zakazu wchodzenia do lasów. Przyznała się, że ona ze swojej aktywności fizycznej w lasku bielańskim w tym czasie nie zrezygnowała.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto