Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach. Dr Szczepan Bołdys

Jolanta Pierończyk
Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach. Ordynator Szczepan Bołdys
Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach. Ordynator Szczepan Bołdys Jolanta Pierończyk
Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach, którym kieruje dr Szczepan Bołdys, będzia miał nową aparaturę. Jeszcze w tym roku dostanie dwa nowe urządzenia do znieczulania, nową linię monitorującą czynności życiowe oraz bronchofiberoskop.

Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach, w szpitalu wojewódzkim spółki Megrez, czekają zmiany. Już wkrótce będzie miał wymienioną całą linię monitorującą czynności życiowe pacjenta, dostanie nowy bronchofiberoskop, a w przyszłości – nowe łóżka. Już wkrótce zakupione zostaną także dwa nowoczesne aparaty do znieczulania.

Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach to dzieło ordynatora, dr. Szczepana Bołdysa

- Tak naprawdę nasz oddział istnieje od roku 2000, wcześniej mieliśmy skromną intensywną terapię, która była – wstyd się przyznać – na bloku operacyjnym. Ale takie były czasy – wspomina ordynator.
Oddział powstał w miejscu drugiej porodówki (kiedyś w szpitalu były dwie – na drugim i czwartym piętrze).
- W roku 1997, jak nastała kasa chorych, to dr Sośnierz powiedział: „Owszem, proszę bardzo, dostaniecie kontrakt na intensywną terapię, ale w ciągu roku macie wybudować nowy oddział. Udało się nam nie tylko w ciągu roku, ale nawet ośmiu miesięcy. I udało się go wyposażyć w sprzęt tak dobrej jakości, dobrej klasy, że wymiana linii monitorującej konieczna jest dopiero teraz, po 14 latach (trzykrotnie przekroczone zostało życie tego urządzenia). Ona jeszcze działa, ale to już naprawdę ostatnia chwila, żeby ją wymienić – mówi ordynator Szczepan Bołdys
I dodaje: Przez te 14 lat niesamowicie rozwinęła się nam kadra lekarska i pielęgniarska. To było 14 lat doświadczeń pełnej intensywnej terapii. Ja sam się bardzo wiele nauczyłem. Dobry sprzęt i dobre warunki pracy mobilizują do tego, by być jeszcze lepszym.

Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach. Personel

Wymianę sprzętu poprzedziła wymiana zespołu lekarzy i pielęgniarek. – Poprzedni, z różnych powodów, rozpadł się jakieś dwa-trzy lata temu. Pozostała niewielka grupka, wokół której tworzył się obecny zespół – mówi ordynator. - Taki jest cykl rozwojowy. Coś się zaczyna, rozwija, dochodzi do szczytu, następnie pęka, rozpada się i cały cykl zaczyna się od nowa. I my jesteśmy w takim cyklu 10-letnim. Po 10 latach nasz oddział osiągnął szczyt. Było nas 22, w tym 16 specjalistów. Byliśmy oddziałem prawie klinicznym. Ten zespół rozpadł się, ludzie przeszli do nowych zadań i znów jesteśmy na etapie wspinania się. Mamy w tej chwili zaczątek rewelacyjnego zespołu. Jestem niezwykle szczęśliwy, że na końcu drogi zawodowej przychodzi mi pracować z tak dobrymi, zdolnymi, ambitnymi młodymi ludźmi. Robię wszystko, by dać im możliwość kształcenia i rozwijania się.

Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Tychach. Kto może być anestezjologiem?

Anestezjologia to specyficzna dziedzina medycyny. Nie każdy się tu odnajdzie. - Na anestezjologię potrzebny jest odpowiedni materiał ludzki – mówi dr Szczepan Bołdys. – Dobry anestezjolog to osoba, która musi umieć pracować w grupie, a jednocześnie być indywidualnością. A do tego silną osobowością, bo to właśnie on na sali operacyjnej musi podjąć najtrudniejsze decyzje dotyczące życia i śmierci. Wielu doświadczonych lekarzy, z dużym stażem, nie potrafi jasno powiedzieć: „Na tym leczenie się kończy, nic więcej nie da się zrobić”. Wtedy ostatnie słowo należy do anestezjologa, choćby był najmłodszym lekarzem na sali. I to on bierze na swoje barki całą odpowiedzialność. I decyduje o przejęciu pacjenta na nasz oddział lub mówi, że nic więcej nie da się w danej sytuacji zrobić.
- Jakim trzeba być lekarzem, by często starszym, doświadczonym kolegom po fachu móc coś takiego powiedzieć! _– podkreśla dr Bołdys. – _I jak wszechstronnym! Przecież my pracujemy z chirurgami, urazowcami, ginekologami, internistami, pediatrami, neurochirurgami. Jakiej trzeba wiedzy, by być im równorzędnym partnerem w dyskusji na temat: leczyć czy nie leczyć!

Dr Szczepan Bołdys. Droga do anestezjologii

Dr Bołdys kocha anestezjologię, choć nie była to specjalizacja, o której marzył. - Po medycynie prawie większość lekarzy płci męskiej marzy o tym, by zostać ginekologiem. Nie ukrywam, że i ja miałem taki zamiar, byłem nawet w kole naukowym ginekologicznym - wspomina. - Tak się jednak złożyło, że 4 grudnia 1976 roku trafiłem na pół roku na anestezjologię do prof. Diaczyńskiej w klinice w Ligocie, potem miałem wrócić do zespołu ginekologicznego, ale zostałem w tej specjalności do dzisiaj. Anestezjologia to moja pasja.
Ale nawet wykonując ten zawód z pasją, trzeba po pracy umieć zapomnieć o tym trudnym oddziale, na który trafiają najcięższe przypadki i gdzie, siłą rzeczy, śmiertelność jest bardzo duża.

- Tu trzeba być odpornym na śmierć. Nie można rozpatrywać każdego przypadku – mówi dr Szczepan Bołdys. – Robimy, co w naszej mocy, ale nie jesteśmy cudotwórcami. Jeśli trafiają do nas ludzie do 60. roku życia, którzy mają jeszcze rezerwy życiowe, to w tej grupie mamy wyniki znakomite: 70 proc. przeżywa, umiera tylko jedna trzecia. Ale w przedziale 60-100 lat proporcje są, niestety, odwrotne**.

Moim marzeniem było zostawić wykształcony oddział zdolny pracować w tym składzie przez najbliższe 15-20 lat i wykształcić następcę. Cieszę się, że jestem bliski tego celu. Za dwa-trzy lata, kiedy w wieku 66 lat przejdę na emeryturę, ten zespół będzie miał wszelkie dane, by nadal świecić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto