Pikieta przed Tesco w Tychach. Organizacje związkowe od połowy maja br. są w sporze zbiorowym i pikietują przed marketami w różnych częściach kraju. Pikiety przed marketami Tesco organizują cztery z pięciu działających w sieci związków zawodowych: WZZ Sierpień 80, NSZZ Solidarność 80, OPZZ Konfederacja Pracy i ZZ Pracowników Handlu. Pikietowano już w Katowicach, Opolu, Lublinie, Radomiu, Gdyni i w Bydgoszczy.
Pracownicy Tesco nie godzą się na propozycję pracodawcy podniesienia wynagrodzeń o 50 złotych brutto. Związkowcy domagają się 400 zł podwyżki dla pracowników podstawowych i 200 zł dla kierowników. Do tego chcą 150 złotych za brak absencji chorobowej oraz 100 procent dodatku za pracę w niedziele i 50 procent za sobotę.
Wyposażeni w transparenty rozdają klientom marketów ulotki, w których wskazują powody swojego protestu i w których też tłumaczą, że pracownicy sklepów wielkopowierzchniowych i klienci mają wspólne interesy.
"Pracownik marketu dobrze wynagradzany to efektywny pracownik. Tam zaś gdzie płace są skandalicznie niskie, tam ciągła rotacja pracowników, a zatem i gorszy komfort robienia zakupów. Bo przeszkolenie i wdrożenia pracownika jest czasochłonne. Duża liczba otwartych kas, małe kolejki do nich oraz do lad z wędlinami, mięsem i nabiałem, a także dobre zatowarowanie półek sklepowych – to możliwe jest tylko wtedy, gdy sieci handlowe nie oszczędzają na pensjach dla pracowników i zatrudniają ich wystarczająco dużo" - przeczytać można w ulotce.
- My mało zarabiamy, a klienci mają do dyspozycji małą liczbę czynnych kas. Sieci handlowe muszą zrozumieć, że dziś nie wygrywa się tylko promocjami i przecenami, ale dużą ilością dobrze wynagradzanych pracowników. Bo drakońskie kolejki do kas to nie wina pracowników, lecz dziwna polityka menedżerów sieci handlowej - wskazuje Elżbieta Fornalczyk.
Wtóruje jej rzecznik Sierpnia 80 Patryk Kosela: - Pracowników jest po prostu za mało. Sieci myślą, że jak czasem wynajmą do pracy ludzi z agencji pracy tymczasowej, to upudrują trochę problem, ale to mylne myślenie. Prawda jest taka, że w porównaniu do tego co było kilka lat temu, dziś jeden pracownik wykonuje tyle obowiązków ile kiedyś kilku pracowników. A pracownicy robią wszystko: siedzą na kasie, czy rozkładają towar. Trzeba zwiększyć zatrudnienie i wynagrodzenie. Byłoby to z korzyścią tak dla pracowników, jak i dla klientów.
Od rezultatu rozmów płacowych związkowcy uzależniają zaostrzenie protestu, a nawet zorganizowanie strajku. Kolejne pikiety - w przypadku braku porozumienia - odbyć się mają w przyszłym tygodniu w Rzeszowie i w Krakowie.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?