Jadący hondą 45-letni mężczyzna, mieszkaniec Tychów, poniósł śmierć na miejscu w wypadku, do jakiego doszło wczoraj około godziny 6 rano na ul. Pszczyńskiej pomiędzy Mikołowem a Wyrami. Najprawdopodobniej przyczyną tragedii był wyjątkowo porywisty wiatr, który zarzucił przyczepą ciągniętą przez ciężarowego stara na przeciwny pas ruchu, wprost pod jadący z naprzeciwka samochód osobowy.
- Nie możemy jeszcze jasno sprecyzować, co było bezpośrednią przyczyną tragedii. Jesteśmy na etapie sprawdzania, czy samochód ciężarowy był w pełni sprawny technicznie - powiedział nam podkomisarz Bogusław Sobota z Wydziału Ruchu Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.
W policyjnych statystykach ulica Pszczyńska figuruje jako jedna z bardziej kolizyjnych w powiecie. Najczęstszą przyczyną wypadków jest brawura i zbyt duża prędkość w czasie trudnych warunków atmosferycznych.
- Kierowca hondy był dobrze przygotowany na ewentualne anomalie pogodowe. Założył nawet zimowe opony - stwierdził pracownik firmy odprowadzającej wrak pojazdu na parking. Coż, życie pisze jednak własne scenariusze...
Połamane gałęzie, odpadające fragmenty tynków i w niektórych budynkach brak prądu to tylko niektóre efekty wczorajszej wichury.
- Pierwszy wyjazd mieliśmy o godzinie 3. w nocy z niedzieli na poniedziałek. Pojechaliśmy do Orzesza, gdzie na ul. Pszczyńskiej złamane drzewo zablokowało przejazd. Potem mieliśmy jeszcze sześć podobnych interwencji. Ostatnia miała miejsce w poniedziałek po południu w szkole podstawowej w Orzeszu - Zgoniu, gdzie złamało się drzewo i upadło na boisko. Interweniowali tam strażacy z OSP. Na ul. św. Wojciecha natomiast z jednej z kamienic zaczął odpadać tynk - powiedziano nam w mikołowskiej straży pożarnej.
Podobnie było w Pszczynie. Tutaj straż wyjeżdżała cztery razy do połamanych i blokujących przejazd drzew.
Poniedziałkowej nocy w Grzawie łamiące się drzewo zerwało linię telefoniczną, a wczoraj na ul. Słowackiego złamany konar oparł się o budynek gospodarczy. Został usunięty.
W Tychach w nocy z niedzieli na poniedziałek straż pożarna wyjeżdżała aż 18 razy, z tego trzy do poważnych wypadków.
- Powalone drzewa stały się tematem dnia. Usuwaliśmy konary i drzewa z dróg i chodników - powiedziano nam w straży pożarnej w Tychach.
Wczoraj straż interweniowała 12 razy. Dwa przypadki dotyczyły zerwania linii energetycznej. Tak stało się przy ul. Rybitwy w Tychach i w Hołdunowie.
Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?