Przed sobotnimi derbami z AKS

Piłkarze Polonii wystartowali w rozgrywkach niezbyt obiecująco, ale z meczu na mecz spisują się coraz lepiej. Bardzo dobrze zagrali w meczu z trzecioligowym rozwojem Katowice, a w sobotę mieli duże szanse, by w spotkaniu z liderem ligi okręgowej - Wawelem Wirek - wywalczyć komplet punktów. Sztuka ta się jednak nie udała, a plany polonistom pokrzyżował Rafał Lokaj, który w 39 minucie popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego.

Już pierwsze minuty meczu pokazały, że kibice, którzy przyszli na stadion Polonii, mają szanse zobaczyć ciekawe widowisko. W 5 min Jarosław Zajdel, który w ubiegłym sezonie występował w barwach AKS Mikołów zmusił Złotnika do maksymalnego wysiłki. Łaziski bramkarz z trudem wybił piłkę, która trafiła w poprzeczkę. Odpowiedzią na to był kapitalny, choć niecelny strzał Artura Kopytki z rzutu wolnego. W 22 minucie łaziszczanie przeprowadzili ładną akcje lewa stroną, a dośrodkowanie Sebastiana Kassolika pewnie przyjął Struś i pokonał bramkarza gości. Kilka akcji gości nie przyniosło zmiany wyniki, dopiero strzał Lokaja w 39 min. wyrównał stan meczu.

Po przerwie obu zespołom nie brakowało okazji do strzelania gola, a najbardziej emocjonujące chwile kibice przeżywali w końcówce spotykania, kiedy to mecz zmienił się w pięściarski pojedynek, swoistą wymianę ciosów.

Stało się oczywiste, że w tej sytuacji jedno celne trafienie może oznaczać nokaut. Nic takiego jednak nie nastąpiło, chociaż otwarta gra z obu stron mogła się podobać. Mecz zakończył się podziałem punktów i pokazał, że Wawel nie jest mimo wszystko rywalem tej klasy co w ubiegłym sezonie Śląsk Świętochłowice. Czy to jednak oznacza, że teraz awansować będzie łatwiej?

Polonia: Złotnik - Wawoczny, Szklarz (85. Szolc), Przybyła, Kassolik - Szołtysek, Kopytko, Bosowski (65. Golda), Kubat - Struś, Oszek.