Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ptak templariuszy

Jolanta Pierończyk
Nadleśniczy Piotr Tetla z Kobióra chętnie dzieli się swoją wiedzą o orłach bielikach.
Nadleśniczy Piotr Tetla z Kobióra chętnie dzieli się swoją wiedzą o orłach bielikach.
Jeśli przypadkiem znajdziesz się w lasach kobiórsko-pszczyńskich i nad swoją głową ujrzysz długiego na metr ptaka, o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 2,5 metra możesz być pewien, że to orzeł bielik.

Jeśli przypadkiem znajdziesz się w lasach kobiórsko-pszczyńskich i nad swoją głową ujrzysz długiego na metr ptaka, o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 2,5 metra możesz być pewien, że to orzeł bielik.

Zakaz przeszkadzania

Niełatwo go odnaleźć. Kiedyś wiele godzin spędziłem na wieży z lornetką, żeby go zlokalizować. Orzeł długo krążył nad lasem. Kiedy wreszcie wiadomo było, w której części ma gniazdo, kolejne godziny minęły mi na znalezieniu właściwego drzewa. Tymczasem orłu bezwzględnie trzeba zapewnić odpowiednią strefę ochrony - mówi Piotr Tetla, nadleśniczy Nadleśnictwa Kobiór.

Orzeł bielik to duży ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowatych, zamieszkujący północną, środkową i wschodnią Europę, Islandię, Grenlandię oraz Azję na północ od Himalajów. Od niedawna także województwo śląskie.

Strefa ochronna wokół gniazda bielika wymaga wyłączenia tego obszaru z gospodarki leśnej. W promieniu do 200 m od gniazda przez cały rok, a od stycznia do końca lipca na obszarze 500 metrów.

- Orłu nie wolno przeszkadzać, bieliki nie lubią np. zmian krajobrazu, dlatego, na przykład, nie wolno w okolicy ich gniazd wycinać drzew - tłumaczy Piotr Tetla.

Czasem ptaki opuszczają las i przenoszą się gdzie indziej. Jednak od czasu zgłoszenia do wojewody, że bieliki już nie korzystają z gniazda, muszą minąć trzy lata, by zlikwidować strefę ochronną. - Zawsze przecież mogą wrócić - dodaje nadleśniczy.

Jego zdaniem jedno gniazdo bielika nie jest dla gospodarki leśnej wielkim problemem. Problem zacząłby się, gdyby gniazd ptaków wymagających strefy ochronnej było więcej. - W tym roku kobiórska para dochowała się dwóch młodych. Jaja przez 40 dni wysiadywało oboje rodziców - wyjaśnia Tetla.

Szczęśliwa dwunastka

W Polsce jest obecnie około tysiąca orłów bielików. W województwie śląskim dwanaście, czyli sześć par. Jeśli ptaki uznają jakieś miejsce za nie dość spokojne, opuszczają je. - Tak stało się w Beskidzie Śląskim. Lasy w okolicy Rud Raciborskich, Kobióra, Lublińca oraz nad Liswartą okazały się dla nich dogodniejsze - tłumaczy Przemysław Skrzypiec, inspektor wojewódzki z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach,

- Nie umiem powiedzieć, jak było wcześniej i czy w ogóle kiedykolwiek bielik w lasach kobiórsko-pszczyńskich gniazdował. Nie znalazłem na ten temat żadnych informacji - próbuje dojść prawdy o bieliku nadleśniczy Tetla.

I rzeczywiście, o bieliku nie ma mowy w żadnych spisach zwierzyny i ptactwa ubitego podczas książęcych polowań w Pszczynie. Na szczegółowej liście odstrzelonych sztuk w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku jest tylko jeden bliżej nieokreślony orzeł oraz ponad sto wielkich ptaków drapieżnych. W zbiorach Muzeum Zamkowego jest obraz orła upolowanego w r. 1817 w Jankowicach pod Pszczyną przez księcia Henryka von Anhalt-Koethen. - Wygląda na bielika, ale pewności nie ma - twierdzi Tetla.

Lubi ryby

Bielik jest drapieżnikiem, co oznacza, że w miejscu, w którym się osiedla, nie może zabraknąć mu pożywienia. Jego główne menu stanowią ryby, duże leszcze, karpie, szczupaki. Poluje również na ptaki, przede wszystkim wodne, czaple, a nawet gęsi. Sporadycznie łowi ssaki. Przy braku świeżej zdobyczy zje także padlinę.

- Kiedy gniazdował w swoim głównym gnieździe, to w jego okolicy nie było ani jednej młodej sarny czy zająca - opowiada nadleśniczy Tetla.

Ściąga go jednak głównie bliskość akwenów. Dlatego najwięcej bielików występuje w pasie nadmorskim i na pojezierzach. Dostępność pożywienia i radykalna poprawa stanu środowiska naturalnego spowodowała ich zadomowienie się także na Śląsku.

- Samych karpi jest w naszych jeziorach nawet sześć razy więcej niż 40-50 lat temu - twierdzi nadleśniczy kobiórski.

Pieniądze na strażników

Ochronę orła bielika postawił więc sobie za cel powstający w Polsce... zakon templariuszy, który tworzy katowiczanin Krzysztof Kurzeja, prawnik z wykształcenia. Współcześni templariusze mają w swoje istnienie wpisaną działalność charytatywną. Zakony niemiecki, angielski czy austriacki opiekują się głównie szpitalami. Krzysztof Kurzeja chce polskich templariuszy obarczyć misją ochrony środowiska naturalnego.

Pieniądze na ochronę orła bielika polscy templariusze zamierzają pozyskiwać poprzez własną fundację, a także poprzez akcje organizowane wspólnie z Komisją ds. Środowiska Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach.

- Chcemy zdobyć pieniądze na dodatkowych strażników leśnych, którzy pilnowaliby spokoju bielików, a także dosadzać drzewa, by siedliska bielika czynić mniej dostępnymi dla ludzi, w programie jest też przywracanie bagien, to znaczy takie kształtowanie przyrody, która najbardziej odpowiadałaby bielikom - opowiada Kurzeja.

Pieniędzmi dysponować będzie Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto