MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Punkty w górach

(Gśc)
Punktów, których nie udało się zdobyć na swoim lodowisku, trzeba będzie poszukać na wyjazdach.

   ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Punktów, których nie udało się zdobyć na swoim lodowisku, trzeba będzie poszukać na wyjazdach. ZBIGNIEW MARSZAŁEK
Nie był to udany weekend dla hokeistów GKS Tychy. Na swojej tafli dwukrotnie musieli uznać wyższość rywali. W piątek ostatniego w tabeli Eurostalu Toruń, w niedzielę wicelidera, Stoczniowca Gdańsk.

Nie był to udany weekend dla hokeistów GKS Tychy. Na swojej tafli dwukrotnie musieli uznać wyższość rywali. W piątek ostatniego w tabeli Eurostalu Toruń, w niedzielę wicelidera, Stoczniowca Gdańsk.

Wydawało się, że z tych dwóch rywali, jeśli ktoś może przeszkodzić w zdobyciu punktów hokeistom GKS, to tylko gdańszczanie. Tymczasem już w piątek sympatycy GKS musieli przełknąć gorzką pigułkę, bo gracze Eurostalu nie chcieli być gorsi i postawili bardzo wysokie wymagania. Już pierwsza tercja tego meczu pokazała, że coś jest nie tak. Tyszanie wprawdzie strzelili gola (Łukasz Ziober), ale goście wcześniej znaleźli sposób na Arkadiusza Sobeckiego.

Kiedy w trzeciej tercji Mariusz Trzópek i Andreas Schubert bardzo szybko zdobyli dwa gole, wydawało się, że wszystko w końcu toczy się we właściwym kierunku. Wystarczyło jednak 17 sekund nieuwagi, by mozolnie budowana przewaga rozpadła się jak domek z kart. Tyle bowiem potrzebowali torunianie, by doprowadzić do remisu. To był jednak przedsmak tego, co czekało nas w dogrywce, która zakończyła się bardzo szybko, ponieważ Łukasz Mejka podał krążek w swojej tercji obronnej Bartoszowi Orłowi z Eurostalu, a ten zakończył mecz.

- O niektórych akcjach nie chce mi się nawet mówić. Największe pretensje mam jednak do zawodników o to, że przy stanie 3:1 każdy z nich chciał strzelić bramkę i nawet w najbardziej dogodnych sytuacjach nie zauważał swoich partnerów. Ten mecz to lekcja, z której jak najszybciej trzeba wyciągnąć wnioski - mówił w piątek Adam Worwa, trener GKS.

Okazją do sprawdzenia, czy wnioski zostały wyciągnięte, był niedzielny mecz ze Stoczniowcem. Rywal z innej półki i widać było, że tyszanie zagrali zupełnie inaczej jak w piątek. Tym razem na ich drodze stanął Tomasz Wawrzkiewicz, bramkarz gdańskiego zepołu, który raz po raz popisywał się udanymi interwencjami. Goście tymczasem wykorzystali jedną z przewag, potem przeprowadzili dość ciekawą akcją i wyszli na prowadzenie 2:0. Za chwilę pięknego, kontraktowego gola strzelił Artur Ślusarczyk i rozpoczęły się prawdziwe emocje.

W 15 sekundzie ostatniej odsłony Damian Słaboń popisał się kapitalnym, indywidualnym rajdem, który dał remis 2:2. Wydawało się, że po tak efektownym początku najważniejszej z tercji gospodarze znajdą sposób na zespół wicelidera. Tymczasem gdańszczanie poradzili sobie z zapędami gospodarzy i sami, strzelając trzy gole, zapewnili sobie wygraną.

Przed tyszaniami teraz dwa wyjazdowe spotkania. Tak się złożyło, że oba w górskich kurortach. W piątek w Nowym Targu, natomiast w niedzielę w Krynicy. Każde punkty przywiezione z tych spotkań będą cieszyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto