Mecze z GKS-em Tychy przywołują w Częstochowie spotkanie sprzed trzech lat, kiedy Raków przegrał u siebie z rywalem ze Śląska aż 1:8. Paradoksalnie od tej porażki zaczęła się era sukcesów częstochowskiego klubu. Klub zatrudnił w roli szkoleniowca Marka Papszuna, co zakończyło się awansem do pierwszej ligi, a później Ekstraklasy i półfinału Pucharu Polski. Tym razem spotkanie było bardziej wyrównane, ale kibice nie zobaczyli żadnej bramki.
Raków Częstochowa do sobotniego meczu z GKS-em Tychy przystąpił w nieco eksperymentalnym składzie, zwłaszcza jeśli chodzi o obronę. Tym razem szansę gry w bramce otrzymał Jakub Szumski, a nie Michał Gliwa, który występował w większości meczów ligowych.
Ale to nie zmiana bramkarza była najistotniejsza. W obronie trener Marek Papszun miał w tym spotkaniu ograniczone pole manewru. Andrzej Niewulis z powodu kontuzji nie wystąpi już bowiem w tym sezonie, a Tomas Petrasek pauzował natomiast za czerwoną kartkę, którą otrzymał w meczu z ŁKS-em Łódź za krytykowanie decyzji arbitra. Dlatego obrona Rakowa w meczu z GKS-em zagrała w zestawieniu: Petr Schwarz – Łukasz Góra – Arkadiusz Kasperkiewicz.
Mimo tych problemów Raków Częstochowa w pierwszej połowie zdominował tyszan. Gospodarze częściej operowali piłką i raz po raz stwarzali sobie dogodne sytuację do zdobycia bramki. Strzałów na bramkę nie potrafili jednak zamienić Sebastian Musiolik, Miłosz Szczepański, Rafał Figiel i Daniel Bartl. Ten ostatni w 44 min. znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości, Konradem Jałochą, ale golkiper był górą, podobnie jak we wcześniejszych pojedynkach z częstochowianami.
W drugiej połowie goście zagrali nieco lepiej i momentami przejmowali inicjatywę. W 75 min. tylko dobra interwencja Schwarza uniemożliwiła zdobycie bramki przez Huberta Adamczyka. Cztery minuty później po strzale Jakuba Vojtusa z rzutu wolnego ładną paradą musiał się popisać Jakub Szumski. Siedem minut później bramkarz gospodarzy znów obronił strzał Vojtusa, który tym razem próbował zdobyć bramkę głową.
W końcówce spotkania bliski szczęścia był jeszcze Piotr Malinowski, ale jego uderzenie z 16 metrów znów bezbłędnie obronił Konrad Jałocha. Częstochowianie zremisowali i utrzymali pozycję lidera, ale wciąż nie mogą być pewni, że sezon zakończą na pierwszym miejscu.
Raków Częstochowa – GKS Tychy 0:0
Raków Częstochowa: Szumski – Schwarz, Kasperkiewicz Ż, Góra, Figiel, Listkowski, Wróblewski (87. Domański), Kun, Bartl (76. Malinowski), Szczepański, Musiolik (63. Lewicki). Trener: Marek Papszun.
GKS Tychy: Jałocha – Biernat Ż, Mańka, Kowalczyk (84. Sołowiej), Grzeszczyk, Vojtus, J. Piątek Ż, Steblecki, Adamczyk, Abrmowicz Ż (65' Grzybek), K. Piątek (76. Villaescusa). Trener: Ryszard Tarasiewicz.
Sędzia: Konrad Kiełczewski (Białystok)
Widzów: 2480
Zobaczcie zdjęcia z imprez biegowych
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
KKS Katowice rusza na podbój Stadionu Narodowego
W PUNKT ODC. 5 Waldek King zrobił drużynę w Gliwicach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?