MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Robot buszuje w lesie

Sylwia Plucińska
Głowica pojazdu wyposażona jest w piły do usuwania gałęzi. Fot. A. Ławrywianiec
Głowica pojazdu wyposażona jest w piły do usuwania gałęzi. Fot. A. Ławrywianiec
Od wczoraj na terenie leśnictwa Gostyń pracuje Harvester, fińska maszyna do zrywania drzew. Do Kobióra przyjechała na podczołgówce z Nadleśnictwa Gidle na Opolszczyźnie.

Od wczoraj na terenie leśnictwa Gostyń pracuje Harvester, fińska maszyna do zrywania drzew. Do Kobióra przyjechała na podczołgówce z Nadleśnictwa Gidle na Opolszczyźnie. Jest to jedyne tego typu urządzenie na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.

– Mieliśmy zacząć we wtorek, ale drzewa były zbyt ośnieżone, co wprowadzało w błąd elektroniczne czujniki na głowicy. Trochę popracowaliśmy łopatami i dziś już wszystko działa jak należy – wyjaśnia Janusz Malarek, leśniczy z Gostyni, który sam z zainteresowaniem przygląda się pracy tego ciekawego urządzenia.

Maszyna przypomina trochę koparkę, tyle że na kołach. Tam, gdzie kopara ma łyżkę, Harvester ma głowicę, a w niej kleszcze, kilka noży i piłę. Wszystko sterowane jest komputerowo z kabiny operatora.

– Każdą czynność można precyzyjnie zaprogramować, a maszyna wykona wszystko, co się jej każe. Potrafi ściąć drzewo, obciąć gałęzie i pociąć pień na kloce odpowiedniego wymiaru – tłumaczy Grzegorz Gajewski, leśny logistyk z Gidli, który przyjechał razem z operatorem Mariuszem Jędrzejczykiem.

Ścinka i obróbka jednego drzewa zajmuje Harvesterowi 30 sekund. W ciągu dniówki można nim zrobić 300 metrów sześciennych drewna, na stojącym drzewostanie.

Fińska maszyna podnosi i obrabia jedno drzewo w 30 sekund Do miejsca, gdzie pracuje, można dotrzeć po jej śladach. Są bardzo charakterystyczne. Żaden pojazd ani maszyna leśna nie ma rozstawu kół na szerokość drogi. Żadna nie zostawi też na śniegu odcisków opon o grubości ponad pół metra. Kiedy podjeżdżamy w pobliże miejsca, gdzie pracuje, słychać niezbyt głośny warkot. Spalinowe pilarki hałasują bardziej. Od drogi w głąb lasu prowadzi szlak, jakiego nie powstydziłoby się stado słoni: w głębokie koleiny wprasowane gałęzie sosen i świerków, po bokach kloce drewna...

– To już efekt jej pracy – mówi Zbigniew Ryś, zastępca nadleśniczego z Kobióra. – Operator zaczął od razu przy drodze, tak, jak leżały drzewa powalone przez wichurę. Zaczęliśmy tutaj, bo bardzo dużo surowca leży na powierzchni przygotowanej do sadzenia nowego lasu.

– Tutaj wiadomo, że się nie pogoni, bo drewno leży, jest pokrzyżowane albo zawieszone i ciężko jest wyciągać pojedyncze sztuki – dodaje Gajewski.

W leśnictwie Gostyń oszacowano, że listopadowy huragan powalił 11 tysięcy kubików drzewa. Ponad połowa tej ilości została już wyciągnięta z lasu i obrobiona. Harvester popracuje tu do końca tygodnia, potem wykorzystany zostanie jeszcze w Promnicach. Nadleśnictwo podpisało z Gidlami umowę na ścinkę 10 tysięcy kubików.

Część drewna tartacznego z Gostyni kupią od nas Austriacy, reszta znajdzie nabywców krajowych. Leśnicy spieszą się ze zrywką powalonych drzew. Im bliżej wiosny, tym większe prawdopodobieństwo rozwoju szkodników drewna. Dlatego też wynajęto maszynę, która nie dość że zastępuje kilkudziesięciu pilarzy, to jeszcze potrafi obrabiać drewno w taki sposób, jaki jest prawie niemożliwy do zrobienia ręcznie.

– Tutaj wszystko jest w pełni zautomatyzowane: i pozyskanie, i zrywka. Ludzie praktycznie tego drzewa nie dotykają ręką – mówi nadleśniczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto