Cztery mecze i cztery zwycięstwa - start Big Stara Tychy w sezonie 2006/2007 musi robić wrażenie, zwłaszcza po tym, co drużyna pokazała na własnym parkiecie. W meczu z AZS Radom podopieczni Grzegorza Pinkowskiego wręcz zmietli z parkietu rywala i podobnie było w pojedynku z Basketem Kraków. Inna sprawa, że jak na razie nie byli to rywale z najwyższej "półki". O rozmowę poprosiliśmy Piotra Pustelnika, który w tym sezonie wzmocnił tyską ekipę.
Dziennik Zachodni: Rywale zaczynają czuć respekt przed Big Starem.
Piotr Pustelnik: Mam nadzieję, że tak będzie do końca sezonu. Rzeczywiście, obecność w ekipie tak doświadczonych zawodników jak Krzysztof Morawiec, Tomasz Koczwara czy Stanisław Mazanek na pewno poprawiła notowania zespołu. Kadra jest szeroka i trzeba czasu, abyśmy się wszyscy dobrze zgrali. Na razie rywale nie zmusili nas do maksymalnego wysiłku, jednak bez względu na to, z kim gramy, do każdego meczu trzeba podchodzić tak samo - z chęcią zwycięstwa.
DZ: W tyskim zespole nie ma zdecydowanego lidera. Czy to dobrze czy źle?
PP: Myślę, że to dobrze. Obecność liderów, czy gwiazd z pewnością cieszy publiczność, ale koszykówka to gra zespołowa i każdy musi być gotowy wziąć na siebie ciężar gry, umiejętnie rozegrać piłkę, przyblokować, być skutecznym na tablicach. A jeśli się okaże, że dany zawodnik ma swój dzień, jak na przykład Grzesiu Podulka w meczu z AZS Radom, to po prostu gramy na niego.
DZ: Konkurencja w drużynie jest bardzo duża....
PP: I potrzebna, bo to najprostsza droga selekcji i dokonywania wyborów przez trenera. Na szczęście wszystko odbywa się fair, z poszanowaniem reguł, bez zawiści czy złośliwości. O miejsce w zespole trzeba po prostu walczyć na parkiecie. Na mojej pozycji czyli rozgrywającego jest obecnie czterech - pięciu zawodników i wszyscy są... dobrzy.
DZ: Do tej pory grał pan w Pogoni Ruda Śląska. Jak pan trafił do Tychów?
PP: Chciałem zmienić klub, a Big Star był mną zainteresowany. Po rozmowie z trenerem Pinkowskim okazało się, że klub ma stabilną sytuację organizacyjną i finansową, jednoznacznie określony i ambitny cel. Trafiłem do koszykówki na bazie wielkiego zainteresowania i koszykarskiego boomu, jaki zapanował w Rudzie Śląskiej. Pamiętam derbowe mecze z Bobrami Bytom, Zagłębiem Sosnowiec. Ciekawostką jest, że kiedyś kibicowałem w Rudzie Krzyśkowi Morawcowi, a teraz gram z nim w jednej drużynie. Zawsze miałem dobrych trenerów jak Ryszard Poznański czy Arkadiusz Konecki, ale muszę przyznać, że najwięcej nauczyłem się właśnie od Morawca. Chodzi o zachowanie się na parkiecie, sposób rozgrywania piłki, umiejętność przewidywania, itd.
DZ: Ma pan 23 lata i całą karierę przed sobą. Jaki cel pan sobie postawił?
PP: Nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość. Chcę z Big Starem wywalczyć pierwszą ligę, a potem jeśli zdrowie pozwoli, a trener nadal będzie mnie widział w drużynie, rozpoczniemy grę o ekstraklasę. Niech kibice ocenią, na ile te cele są realne...
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?