Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Dariuszem Szabrańskim, piłkarzem MKS Lędziny

Rozmawiał: Leszek Sobieraj
Dariusz Szabrański, piłkarz MKS Lędziny Fot. ZM
Dariusz Szabrański, piłkarz MKS Lędziny Fot. ZM
DZ: W wieku 41 lat wrócił pan do futbolu, po ponad dwuletnie przerwie. Dlaczego się pan zdecydował? Dariusz Szabrański: Zadzwonił do mnie trener MKS Lędziny z pytaniem, czy nie pomógłbym drużynie w tym sezonie.

DZ: W wieku 41 lat wrócił pan do futbolu, po ponad dwuletnie przerwie. Dlaczego się pan zdecydował?
Dariusz Szabrański:
Zadzwonił do mnie trener MKS Lędziny z pytaniem, czy nie pomógłbym drużynie w tym sezonie. Przez wiele lat byłem związany z lędzińskim klubem i choć nie planowałem już powrotu na boisko, postanowiłem spróbować. Pomyślałem sobie, że jeśli tylko będę mógł pomóc byłym kolegom, to czemu nie? Jak na razie rzeczywiście jest nieźle. Przed dwoma tygodniami zdobyłem dwie bramki, teraz z karnego dorzuciłem trzecią. Dopóki będę zdobywał bramki ma to sens. A ja lubię zdobywać bramki...

DZ: Nie miał pan obaw, czy po tak długiej przerwie sprosta pan wymogom czwartej ligi?
D.Sz.:
To, że nie grałem w ligowej drużynie, nie znaczy, że w ogóle nie miałem kontaktu z futbolem. W firmie, w której pracuję, mamy zespół piłki halowej i regularnie występowałem w różnych meczach i turniejach. Poza tym sam trenowałem. Prawdę mówiąc nie miałem przerwy.

DZ: Jak jest pana opinia o obecnym zespole MKS Lędziny?
D.Sz.:
To młody zespół...

DZ:... ale z najstarszym atakiem w lidze. Pan i Robert Balcerowski macie razem... 78 lat.
D.Sz.:
Rzeczywiście, ale gdy drużyna zdobywa bramki i punkty, nikt nikomu nie zagląda do metryki. I tak powinno być. Dobrze rozumiemy się z Robertem i z młodszymi zawodnikami. Nasze doświadczenie na pewno przyda się MKS, zwłaszcza, że jeszcze trochę czasu musi upłynąć, zanim trenerowi Furlepie uda się stworzyć dobrze rozumiejący się kolektyw. Moim zdaniem nasz zespół stać obecnie na zapewnienie sobie miejsca w środku tabeli. W przyszłości będzie można powalczyć o bardziej ambitne cele.

DZ: A pan co chciałby jeszcze osiągnąć w futbolu?
D.Sz.:
Gram dla drużyny, ale także dla własnej satysfakcji. Futbol to moja życiowa pasja, z wielkim sentymentem wracałem do klubu i na boisko. Mam okazję spotkać się i pograć z dawnymi kolegami i z przyjaciółmi. Trudno stawiać sobie jakieś cele, nie wiem, co będzie dalej. Na razie gram i to jest najważniejsze.

DZ: Rodzina nie protestowała przed pana powrotem do gry?
D.Sz.:
Nie. Cały czas gdzieś grałem i zdążyli się przyzwyczaić. W pracy także nie mam większych problemów, by móc trenować i rozgrywać mecze. Jeśli spotka się przychylnych ludzi, wszystko można sobie zorganizować.

DZ: Nie ma pan ambicji trenerskich?
D.Sz.:
Przez jakiś czas prowadziłem młodzieżowe zespoły Unii Bieruń i MKS Lędziny, bo mam uprawnienia instruktorskie. Nie było jednak innych, poważniejszych propozycji, a że podjąłem pracę zawodową, musiałem dać sobie spokój. Nie mogę jednak wykluczyć, że kiedyś wrócę do futbolu właśnie w roli trenera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto