Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z mł. insp. Januszem Sojką, nowym komendantem miejskim policji w Tychach

Leszek Sobieraj
Leszek Sobieraj: Przez siedem ostatnich lat był pan zastępcą komendanta tyskiej policji. Pana awans na stanowisko szefa komendy był zatem spodziewany. Janusz Sojka: Z tym bywa różnie, choć wydaje mi się, że ktoś ...

Leszek Sobieraj: Przez siedem ostatnich lat był pan zastępcą komendanta tyskiej policji. Pana awans na stanowisko szefa komendy był zatem spodziewany.

Janusz Sojka: Z tym bywa różnie, choć wydaje mi się, że ktoś dostrzegł moją pracę i stwierdził, że właściwie wywiążę się z nowych obowiązków. Zresztą przeszedłem w policji kilka szczebli i znam tę pracę z każdej strony.

LS: Od czego zaczął pan pracę na nowym stanowisku?

JS: Od zmiany sposobu zarządzania komendą. Jakość pracy policjanta w dużej mierze zależy od rzeczowych i szczegółowych odpraw, by policjant wiedział, co ma zrobić i czego się od niego oczekuje. Chcę, żeby praca była odpowiednio kontrolowana, m.in. poprzez kontrole uczestniczące, by stało się normą, że funkcjonariusze z dłuższym stażem pracy doradzają młodszym w konkretnych sprawach, w tym jakie działania podjąć, na czym się skupić. Moim celem jest także spowodowanie, by działania policjantów wspierała odpowiednia motywacja np. finansowa lub inna.

LS: Pracę w policji zaczynał pan od sekcji zabójstw. Pamięta pan jakąś szczególną sprawę?

JS: Było to w 1993 roku i chodziło o zabójstwo w Lędzinach. Ofiarą była dziewczyna wracająca z dyskoteki. Sprawca zakopał ciało w lesie, gdzie zostało znalezione po tygodniu. Dochodzenie trwało ponad rok ale zakończyło się sukcesem. Zresztą później, kiedy byłem naczelnikiem wydziału kryminalnego w Tychach, mogliśmy pochwalić się tym, że ustaliliśmy sprawców wszystkich zabójstw, a było ich kilkanaście. Na przykład w jednym miesiącu zdarzyły się w Tychach aż trzy. Przyznam, że praca w sekcji zabójstw była niezwykle stresującym zajęciem. Czasami śledztwo wymagało pracy ciągłej w terenie i przez tydzień, czy dwa nie było mnie w domu. Wtedy jednak byłem kawalerem i życie było nieco łatwiejsze. Potem, jako naczelnikowi i zastępcy komendanta, obowiązków przybyło, ale za to praca stała się bardziej stabilna i dalej przynosi satysfakcję. Można pełnić różne funkcje, ale policjantem jest się zawsze.

LS: Pana zdaniem Tychy są obecnie miastem bezpiecznym?

JS: Z danych wynika, że pod względem ilości przestępstw, ich wykrywalności, Tychy należą do bezpieczniejszych miast w województwie. I myślę, że takie są również odczucia naszych mieszkańców, jeśli porównają nasze miasto z innymi. Nie ma tutaj poważnych zagrożeń, dzielnic czy osiedli szczególnie niebezpiecznych. Zresztą na bieżąco - raz, a czasami dwa razy w miesiącu - prowadzimy analizę stanu zagrożenia każdego osiedla, dzieląc Tychy na kilka stref - od tych z największą ilością przestępstw do najspokojniejszych. Nie możemy być wszędzie, więc w zależności od rezultatów tego monitoringu, kierujemy służby w miejsca zagrożone. I ta "mapa przestępstw" stale się zmienia. Dlatego nie ma w Tychach miejsca, o którym można powiedzieć, że jest stale i wyjątkowo zagrożone, nie ma "dzielnicy zła". Największy problem związany jest z pospolitymi przestępstwami, kradzieżami, pobiciami, rozbojami, ale staramy się sobie z tym radzić.

LS: Czy jest w Tychach zorganizowana przestępczość?

JS: Nie ma. Kiedyś działały tutaj grupy przestępcze z Tychów, a także z Gliwic, Katowic, jednak zostały wyeliminowane i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że w Tychach nie ma zorganizowanej przestępczości.

LS: Bardziej spokojne stały się tyskie obiekty sportowe.

JS: To zasługa wielu osób, przede wszystkim działaczy sportowych. Nie ukrywam, że my również mamy w tym niemały udział. Grupy kibiców są dobrze rozpracowane, przed każdym meczem wyjazdowym fani GKS są sprawdzani, fotografowani. Biorąc pod uwagę najnowsze uregulowania prawne, działania policji na pewno są bardziej skuteczne.

LS: Krótko przed objęciem przez pana funkcji komendanta, zmniejszył się zakres działania tyskiej komendy - odpadł wam powiat bieruńsko-lędziński.

JS: Wpłynęło to negatywnie na działalność naszej komendy. Musieliśmy oddać 18 etatów policyjnych i pięć w korpusie służby cywilnej. Policjanci, którzy pracowali w powiecie bieruńsko-lędzińskim, głównie w oparciu o komisariat w Lędzinach i placówki w innych miastach, doskonale dawali sobie radę. Zdarzeń, przestępstw, śledztw, słowem pracy w tyskiej komendzie nie jest mniej, a funkcjonariuszy ubyło.

LS: Gdyby jako komendant miał pan do dyspozycji kilka milionów złotych, na co by je pan przeznaczył?

JS: Długo by mówić... Zacząłbym jednak od remontu komendy, by podnieść standard pracy, a także by obywatel, najczęściej osoba pokrzywdzona, czuła, że jest w instytucji państwowej. Ale i bez tych milionów zaczynamy wiosną przyszłego roku remont komendy. Jest już projekt przebudowy wejścia, holu i dyżurki. Były sygnały od osób niepełnosprawnych, że mają poważne problemy z wejściem do komendy, stąd decyzja, że do czasu remontu, funkcjonariusze będą jeździć donich.

Mł. insp. Janusz Sojka

39 lat. Absolwent Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, Akademii Świętokrzyskiej (politolog), Uniwersytetu Śląskiego (Podyplomowe Studia Zarządzania i Umiejętności Menedżerskich).

W służbie od 1987 r. W 1994 r. został naczelnikiem Wydziału Kryminalnego KMP w Tychach, a w 1999 r. - pierwszym zastępcą komendanta. Od listopada br. jest komendantem miejskim policji w Tychach.

Mieszka w Mikołowie z żoną Sabiną, która pracuje jako pielęgniarka w Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach i synem Pawłem (11 lat) uczniem szkoły podstawowej.

Hobby: turystyka, dobra książka historyczna lub filozoficzna, informatyka.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto