- Straty są bardzo duże. Sam na parkingu widziałem co najmniej 80 odstawionych uszkodzonych aut. Nie popieramy takich działań. Wielokrotnie ostrzegaliśmy dyrekcję zakładu, że może do nich dojść, bo ludzie są na skraju wytrzymałości - mówi Franciszek Gierot, szef WZZ Sierpnia 80 w tyskiej fabryce.
Auta mają uszkodzone karoserie (rysy lub wgniecenia). W zakładzie mówi się, że do niektórych silników wrzucano śruby, uszkadzano wydechy, a także cięto lub wyrywano wiązki elektryczne. Winni są poszukiwani przez dyrekcję. Nieoficjalnie wiadomo, że sprawdzane są obecnie nagrania z monitoringu.
W tyskiej fabryce pracownicy produkcji zarabiają od 2100 do 3600 zł brutto. Chcą podwyżek o 850 zł.
- Nasz zakład jest chlubą Fiata. Stawia się nas za wzór, a płaci najsłabiej. Tak nie może być - podkreśla Gierot.
Szefowie fabryki wydali dyspozycje pracownikom szczebla kierowniczego, by pilnowali produkcji, "chodzili po linii". Powód? Zwracanie uwagi na uszkodzenia nadwozi lub innych części samochodu tak, "aby zawęzić miejsce ewentualnych uszkodzeń, bo na II i III zmianie było tego bardzo dużo".
Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland zaprzecza jakoby w fabryce doszło do nocnego sabotażu.
Geneza konfliktu w Tychach. O konflikcie czytaj również w serwisie DziennikZachodni.pl
Polecamy również: Zwolennicy Autonomii to wandale? Namalowali gigantyczny napis na moście
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?