18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Ruchu Wampa: Urodzinowe etiudy

Jolanta Pierończyk
Teatr Ruchu Wampa
Teatr Ruchu Wampa Jolanta Pierończyk
Teatr Ruchu Wampa w Tychach świętuje 18-lecie swojego istnienia. Urodzinowe przedstawienie zatytułował "Dowody tożsamości"

Dziwny jest ten świat, śpiewał Czesław Niemen. Nastolatki wiedzą już, że jest trudny. Kiedy młodzi aktorzy z Teatru Ruchu Wampa z MDK 1 w Tychach mieli opowiedzieć o czymś ze swojego życia, co najbardziej pamiętają, z zakamarków pamięci wydobywali przede wszystkim bolesne doświadczenia. I z nich powstały etiudy do spektaklu "Dowody tożsamości".

Tytuł wieloznaczny. Bo dowód tożsamości dostaje się, kończąc 18 lat. A "Wampa" w tym roku właśnie obchodzi 18. urodziny. Wprawdzie nie ma już w zespole tych, którzy ten teatr tworzyli, ale obecni członkowie mają akurat mniej więcej po 18 lat. - Jest to trzecie pokolenie "Wampy". Ja byłam drugim, spędziłam w tym zespole osiem lat. W obecnym składzie pracujemy mniej więcej od pięciu lat - mówi Monika Szydłowiecka, kiedyś członkini "Wampy", dziś jej opiekun i reżyser.

Przejęła teatr po Dagmarze Łanusze, która go założyła, nadała charakter i przez wiele lat prowadziła. Od początku "Wampa" bazowała na tematyce bliskiej jego aktorom, artystycznie przetworzonej. W tym, co robi Monika Szydłowiecka, widać szkołę Dagmary Łanuchy. To jest dobry wyraz artystyczny, wspaniałe aktorstwo oraz wielka przyjemność dla oka i ucha, bo spektakle "Wampy" zawsze były i są starannie dopracowane pod względem plastycznym i muzycznym.

Tytułowe "Dowody tożsamości" to też dowody osobiste poszczególnych członków. Spektakl składa się z etiud, w których każdy przedstawia siebie poprzez swoją historię, swoje doświadczenia. Niestety, nie najweselszych. Efekt był dość przygnębiający. A puenta - jak się okazuje - dla wielu niezrozumiała. Widok zafoliowanej młodzieży lub wymazanej farbą nie był bowiem zbyt optymistycznym akcentem finalnym. A miał być. Przecież tę folię młodzież z siebie zdziera, ta farba też jest zmywana. I na koniec, w scenie finałowej, wszyscy wychodzą w kolorowych strojach. Miało znaczyć, że każdy się tam jakoś rozprawił ze swoją przeszłością i z nadzieją idzie w przyszłość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto