Ten proces może nauczyć nas kultury w sieci
Nie ma anonimowości w sieci. Pięć lat temu w Tychach przekonał się o tym pewien radny, który schowany pod wymyślonym nickiem wypisywał obraźliwe komentarze pod adresem jednego ze związkowców. Sprawą zajęła się policja, która szybko dotarła do wielce zaskoczonego autora. Miał być nawet proces sądowy, ale w ostatniej chwili panowie się dogadali.
Tym razem proces będzie, i to na oczach całego kraju. Hejterów namierzył i pozwał tyski lekarz pediatra.
Na spotkanie w sądzie wybrał kilku. Na całą resztę padł jednak blady strach. Jedni usunęli swoje wpisy, inni zlikwidowali konta na Facebooku, niektórzy nawet przeprosili.
Ten proces może być przełomem w naszym funkcjonowaniu w sieci, w której zrazu wszystkim się wydawało, że hulaj dusza - piekła nie ma. Okazuje się, że jednak jest. I że w wirtualnej przestrzeni również obowiązuje odpowiedzialność za słowo.
We Francji już kilka lat temu przy próbie wpisania jakiegokolwiek komentarza wyskakiwał na ekranie ID komputera autora, dając mu od razu sygnał, że gdzieś tam się ten numer zarejestruje. Z pewnością studziło to chęci na jakiekolwiek złośliwości.
My jesteśmy jeszcze ciągle na etapie uczenia się internetu. Myślę jednak, że dzięki tyskiemu lekarzowi kultura w nim wkrótce zaistnieje.
Rozmowa z Dawidem Ciemięgą
Dawid Ciemięga, pediatra ze Szpitala Miejskiego w Tychach, został zaatakowany w sieci przez antyszczepionkowców. Zidentyfikował ich i pozwał do sądu. Chce pokazać, że autorów obraźliwych komentarzy w internecie można i trzeba pociągnąć do odpowiedzialności.
Rozmowę z Dawidem Ciemięgą można przeczytać TUTAJ
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?