Zanim została wielką gwiazdą, prowadziła całkiem przeciętne życie. Teodora Oleksa Mankiewiczówna przyszła na świat w 1900 roku w wielodzietnej rodzinie jako córka rolnika z Bronowa. Pierwsze lata spędziła w niewielkiej miejscowości położonej tuż obok Łomży. Od dziecka przejawiała talenty aktorskie i muzyczne. Wkrótce znalazła sposób na realizowanie pasji. Pomocni okazali się także rodzice, którzy nigdy nie narzucali przyszłej artystce, czym powinna się zajmować.
Trzeba też przyznać, że dziewczyna miała szczęście do ludzi. Na początku drogi pomógł jej wuj, ksiądz Stanisław Markiewicz. Proboszcz jednej z podwarszawskich parafii dostrzegając w kuzynce potencjał ściągnął ją do stolicy. To właśnie dzięki niemu naszą bohaterkę przyjętą do konserwatorium, gdzie mogła ćwiczyć grę na fortepianie czy pobierać lekcje śpiewu u samej Julii Mechówny.
W 1923 roku zadebiutowała na deskach Opery Warszawskiej rolą Aliny w „Goplanie” Żeleńskiego. Od zawsze jednak ciągnęło ją w świat. Zaledwie po roku pobytu w Operze wyjechała pobierać naukę w Mediolanie. Kiedy wróciła po trzech lat objęła już etat solistki w Teatrze Wielkim. Przełomowym rokiem dla dziewczyny okazał się 1932. Wówczas zaproponowano jej przejście do Teatru Nowości i zagranie roli Franzi w w operetce „Czar Walca”.
W Teatrze Wielkim (plac Teatralny 1) uczyła się od najlepszych.
Tak spektakularnego sukcesu nikt się nie spodziewał. Po premierze przedstawienia dla młodej artystki otworzyło się wiele niedostępnych do tej pory drzwi. Kłaniali się jej uznani artyści, a kolejne propozycje sypały się jak z rękawa. Zaczęto porównywać ją do takich osobistości jak Zula Pogorzelska, Lena Żelichowska czy nawet...Adolf Dymsza.
Zaczęła występować w komediach muzycznych, uznanych teatrach rewiowych i kabaretach. Nikt o zdrowych zmysłach nie przyznałby się w tamtych czasach, że nie obejrzał takich hitowych filmów jak „Co mój mąż robi w nocy” czy „10% dla mnie”. Zwyczajnie nie wypadało. Duet, jaki stworzyła z Aleksandrem Żabczyńskim w „Manewrach miłosnych” czy „Pani minister tańczy” wręcz rozpalały publikę. Wielką popularnością cieszyły się śpiewane przez nią utwory takie jak np. "Pani minister tańczy”. Któż z nas nie zna szlagieru„Odrobina szczęścia w miłości”?
Szczupła blondynka o niebieskich oczach była nie tylko piękna i zdolna, ale również bardzo pracowita. Wszyscy, którzy mieli okazję z nią współpracować podkreślali, że cały czas szlifowała swój warsztat aktorsko-wokalny. Niezależnie od tego ile miała sukcesów na koncie, cały czas uważała, że może dać z siebie więcej. Nic dziwnego, że zainteresowały się nią największe wytwórnie muzyczne takie jak: Columbia, Syrena czy Esta.
Tola występowała w wielu warszawskich teatrach. Zabawiała publikę m.in w Romie i Nowym Teatrze ( ul. Nowogrodzka 49 oraz Madalińskiego 10/16.
Robiła zawrotną karierę w Polsce, ale jej ambicie sięgały dużo dalej. Wkrótce doceniono ją więc w Niemczech, Austrii czy Czechosłowacji. Niewiele brakowało, a ziściłby się także jej sen o Hollywood (amerykańscy producenci chcieli obsadzić ją w filmie u boku Jana Kiepury). Niestety, plany te pokrzyżował wybuch II wojny światowej.
Ale po kolei. W 1935 Tola Mankiewiczówna wyszła za mąż za znanego w kręgach warszawskich adwokata Tadeusza Raabego. Cichy ślub odbył się w kościele św. Wojciecha na warszawskiej Woli. Już na początku okupacji Rabbe został aresztowany przez gestapo. Powód? Żydowskie pochodzenie. Mężczyźnie dało mu się zbiec dzięki łapówce, ale jak łatwo można się domyślić para była zmuszona uciekać z Warszawy. Planowali udać się do Białegostoku, ale i z tych planów nic nie wyszło. Raabe został zatrzymany przez sowieckich pograniczników. Najpierw trafił do więzienia, a następnie wywieziono go do Kazachstanu.
Kościół św. Wojciecha na warszawskiej Woli (ul. Wolska 76). To właśnie tutaj para wzięła cichy ślub.
Mankiewiczówna do Białegostoku udała się więc zupełnie sama. Występowała tam jako śpiewaczka estradowa. Niedługo później stanęła na deskach Teatru Polskiego. Dopiero, kiedy w 1941 roku placówkę zbombardowały niemieckie samoloty podjęła decyzję o powrocie do Warszawy.
Artystka usiała znaleźć sposób, aby zarobić na życie. W końcu była zdana tylko na siebie. W czasie wojny straciła wszystkie swoje płyty z nagraniami, których nigdy już ich nie odzyskała. Nie zamierzała się jednak poddać. Zaczęła występować w polskich kawiarniach, m.in. U Aktorek. Nigdy nie zapominała o innych. Część dochodu z koncertów przeznaczała na pomoc dla rannych żołnierzy, ludności żydowskiej w getcie i PCK. W sumie w ciągu sześciu lat dała ponad czterysta koncertów i recitali.
To właśnie na tej ulicy znajdował się słynny lokal "U aktorek". Ul. Piusa XI nr 12 (Piękna 12).
Szczęśliwy okazał się dla niej maj 1945 roku. Wówczas z armią Berlinga powrócił do kraju jej małżonek. Tola odzyskała ukochanego, teraz chciała odzyskać też dawną karierę. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Co prawda, dwa lata później wróciła na scenę, współpracowała ze stołecznymi teatrami czy Operetką Warszawską. Robiła wszystko, co było w jej mocy. Znowu bardzo ciężko pracowała. Wciąż magnetyzowała i zachwycała. Nigdy jednak nie odzyskała dawnej sławy, pozycji i pieniędzy. Nie zdobyła też uznania ze strony notabli kultury.
Zmarła 27 października 1985 r. Media niechętnie informowały o dacie pogrzebu artystki, mimo to na cmentarzu (wraz z mężem spoczęła na warszawskim Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym na Woli) pojawiły się tłumy.
Tola Mankiewiczówna spoczęła na warszawskim Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym na Woli (ul. Żytnia 42).
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?