Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Czy prezydent miasta Andrzej Dziuba to chłopiec do bicia?

Jolanta Pierończyk
arch. DZ
Prezydent Andrzej Dziuba odpowiada młodzieży. Rozmowa w nawiązaniu do ankiety, jaką w zeszłym tygodniu przeprowadziliśmy wśród uczniów Zespołu Szkół nr 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach

Z naszej ankiecie wśród młodzieży wynika, że młodzi ludzie chcą w Tychach więcej kin, więcej przedszkoli, więcej parkingów…
Trudno nie zgodzić się z tymi oczekiwaniami, bo one są ze wszech miar słuszne. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będąc bardzo młodymi ludźmi, nie pamiętają, jaką sytuację zastaliśmy na samym początku działalności samorządu. Zupełnie nie wiedzą, jak 22 lat temu wyglądała Polska, jak wyglądały Tychy i jakie były priorytety. Odziedziczyliśmy kilkadziesiąt lat stagnacji z elementarnymi brakami w infrastrukturze, stąd olbrzymie pieniądze inwestowane dziś w kanalizację i drogi, czyli w coś, co w innych krajach już dawno jest. I gdybyśmy wówczas byli na takim poziomie, jak dziś i jeszcze raz moglibyśmy zainwestować tak duże pieniądze, to podejrzewam, że nie rozmawialibyśmy teraz o przedszkolach czy kinach, ale o kolorze ścieżek rowerowych czy rodzaju kwiatów na rabatach. A my ciągle jeszcze odrabiamy straty, choć Tychy i tak są w dobrej sytuacji, bo wysokonakładowe problemy infrastrukturalne mamy już za sobą. Mówię przede wszystkim o kanalizacji, ale w kwestii dróg też jesteśmy w samym sercu problemu, zwłaszcza, że za chwilę rozpoczniemy największą inwestycję drogową w historii miasta. I mówiąc trochę żartem, czasem zastanawiamy się wśród współpracowników, co to będzie za 10 lat, kiedy już pobudujemy te drogi. Czym się wówczas będziemy zajmować? I chciałbym, by młodzież wiedziała, że gdyby nie te wszystkie potworne zaległości, które musieliśmy nadrobić i nadrobiliśmy w gigantycznym tempie dzięki wsparciu Unii, to pewnie dziś te jej oczekiwania byłyby bardzo do spełnienia od zaraz. Ja je rozumiem, podzielam, ale mam trochę więcej lat i wiem, że konieczne było najpierw załatwienie tych najważniejszych spraw.

Czy Tychom rzeczywiście potrzeba więcej kin, przedszkoli czy parkingów? Czy rzeczywiście więcej parkingów, czyli uszczuplania zieleni i betonowania przestrzeni publicznej?
Ja bym nie odnosił się do tego tak bardzo dosłownie. Akurat jeśli chodzi o kina, to tam frekwencja jest umiarkowana i wiem, że ich właściciele mają raczej problemy z zapełnieniem miejsc. Dla mnie hasło „więcej kin” to szersze pojęcie i oznacza po prostu więcej rozrywki. Może więcej sal do bowlingu czy bilardu, więcej dyskotek… Rozumiem, że tu raczej idzie o kategorię życia. O atrakcje na wolne popołudnia czy wieczory.
Co do zwiększenia liczby przedszkoli, to myślę, że to było powiedziane raczej rutynowo, bo dziś jesteśmy w stanie w Tychach zapewnić miejsca w przedszkolach wszystkim dzieciom.
Jeśli chodzi o parkingi, to jest to problem wszystkich polskich miast. I wcale nie musimy wszystkiego betonować. W najbliższym czasie rozpoczniemy inwestycję w postaci budowy parkingów wielopoziomowych podziemnych i nadziemnych, a nie dalej jak w zeszłym tygodniu dyskutowaliśmy na zarządzie o połączeniu naszego „dwugłowego smoka”, czyli rynku i placu Baczyńskiego. Prawdopodobnie zaczniemy tę inwestycję od budowy parkingu wielopoziomowego na ponad 200 samochodów na dziedzińcu Teatru Małego. A zatem budowa parkingu niekoniecznie musi oznaczać betonowanie przestrzeni, jak by się mogło wydawać.
Dla mnie osobiście uwagi, pragnienia i oczekiwania wyrażone w ankiecie to po prostu wskazanie na kategorie jakości życia, o jakie młodzieży dziś chodzi. I rozrywka jest elementem, który po infrastrukturze (oczywiście niezbędnej do kreacji przestrzeni publicznej) jest bardzo ważna.

Wiele młodych chętnie widziałoby się na najwyższym stanowisku w mieście, jednak zdecydowana większość twierdzi, że to nie dla nich, bo za dużo odpowiedzialności, za dużo pracy. Co pan na to?
Odpowiedzialność jest rzeczywiście olbrzymia i to jest naprawdę spore obciążenie. Nie ukrywam, że nie jest to łatwy kawałek chleba. Mam za sobą 11 lat na tym stanowisku i przyznam się, że czasem myślę, iż może to już wystarczy, może byłby już czas troszeczkę odpocząć.
To jednak, co ciągle trzyma mnie w tej ciężkiej pracy to satysfakcja, jaką ona daje. Posiadanie bezpośredniego wpływu na kreowanie rzeczywistości miasta, w którym się żyje to jest ta adrenalina, która tę satysfakcję daje i napędza do dalszej pracy. Wprawdzie ciężkiej, odpowiedzialnej i stresującej, ale jednak bardzo ciekawej poprzez swoją różnorodność. W urzędzie przecinają się wszystkie dziedziny życia. Wszystko, co może się zdarzyć w mieście, w mniejszej czy większej skali ma swoje odbicie w urzędzie.

Nie czuje się pan czasem chłopcem do bicia?
Absolutnie nie. Oczywiście zbieram mnóstwo uwag krytycznych mniej lub bardziej zasłużonych. W ogromie spraw, które się załatwia nietrudno popełniać błędy i jeśli tylko krytyka jest konstruktywna, nie trzeba się czuć chłopcem do bicia. Wiadomo, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Najbardziej boli - i wtedy trochę czuję się chłopcem do bicia - kiedy obrywam za coś zupełnie niezasłużenie.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto