18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Kościół Ducha św. Historia budowy wg kroniki parafialnej [ZDJĘCIA]

Jolanta Pierończyk
W tym roku minęło 40 lat pobytu w Tychach ks. prałata Franciszka Resiaka i rozpoczęcia jego pierwszego dzieła w tym mieście - budowy kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Rok 2012 był też rokiem jubileuszowym dla jego największego dzieła - kościoła Ducha św., który 30 lat temu został poświęcony. Przypominamy jego budowę na podstawie zapisków z kroniki parafialnej.

Pierwsza pasterka przy Myśliwskiej w Tychach została po raz pierwszy odprawiona 35 lat temu.
Nie o północy, a o godz. 22, i pod gołym niebem. W tym miejscu kościół miał dopiero stanąć.

Dopiero co zaczęło się kopanie fundamentów pod kaplicę (dziś jest to dolny kościół).

Kościół miał powstać wedle projektu Stanisława Niemczyka, choć – jak czytamy w kronice parafialnej – „generalni projektanci nie wyrażali zgody (szczególnie prof. Kazimierz Wejchert) na to, aby pan architekt Niemczyk mógł projektować kościół. W tym czasie dyrektor zakładu [a Niemczyk był pracownikiem Miastoprojektu – red.] wydawał pisemną zgodę architektowi, aby mógł dany projekt wykonywać. Zapytałem: dlaczego? Po co? Usłyszałem taką odpowiedź: „Pracownik (architekt) musi do pracy przychodzić wypoczęty; jeśli będzie pracować po godzinach, będzie przychodził do pracy zmęczony, wtedy źle będzie pracować dla państwa”. Tak pisze w kronice ks. budowniczy Franciszek Resiak.

Stanisław Niemczyk widać jednak ostatecznie dostał zgodę swojego szefa. Projekt powstał, roboty ruszyły.

„Kiedy powoływałem pierwszą ekipę, przypomniała mi się scena ewangelijna powoływania pierwszych uczniów przez Pana Jezusa. Wczesną wiosną 1977 r. spacerowałem wśród parceli przyszłego kościoła, podszedł do mnie mężczyzna, wysoki, emeryt. Przedstawił się „Nazywam się Franciszek Chwalczyk. Mieszkam w Kwakowie, pochodzę z Paprocan”. Mówił gwarą; „Tu ponoć Mo być kościół, jo chętnie byda przy nim robił”. Odpowiedź proboszcza: „panie Chwalczyk, ja tu ludzi nie znam”. „Pogodom, przyjedźcie jutro to wom przyprowadza”. Przyjechałem następnego dnia, przyprowadził mi bliskiego sąsiada, emerytowanego leśniczego, pana Franciszka Malcharka. Pan Malcharek powiedział, że chętnie będzie pracował, jednak nie jako majster, gdyś ma choleryczny charakter, nie chce się narażac ludziom. Jest stolarzem i cieślą. Tego dnia zgłosił się również p. Józef Krzyżowski (…) Człowiek niezwykle prawego charakteru. On właśnie był majstrem tej budowy. Kiedy grodziliśmy teren, sukcesywnie zgłaszali się inni…”.

Józef Krzyżowski został potem pierwszym kościelnym.

Budowanie kościoła zbiegło się z wyjątkowo trudnym czasem. W roku 1980 ks. Resiak zanotował w kronice: „W sklepach pustki. Tylko ocet. Za chlebem i innymi produktami – wielkie kolejki. Żywność na kartki. Artykuły przemysłowe i budowlane na talony lub „przez znajomość”, czyli łapówki.

Ale w końcu budowa została doprowadzona do poświęcenia. Stało się to w sobotę, 11 września 1982 roku, o godz. 16.30. „Mimo zbliżającej się jesieni temperatura sięgała ponad 30 stopni Celsjusza. Ks. biskup Herbert Bednorz był bardzo uradowany, roześmiany. Wszystkich uczestników kościoła liczymy na 15 tysięcy osób. W samym kościele wewnątrz zmieściło się około 8 tys. wiernych. Rozdawaliśmy teksty pieśni, stąd znana ta liczba. (…) Uroczystość trwała krótko, półtorej godziny, gdyż wewnątrz kościoła z powodu tłumu panowała wysoka temperatura. Wszyscy kapłani mieli przepocone ornaty. Ksiądz biskup schodząc do zakrystii mówił, że to była wielka łaźnia.

30 października 1982 r. ks. Resiak został podniesiony do godności kanonika honorowego Kapituły Katedralnej Katowickiej.

Wiosną 1983 skontaktował się listownie z prof. Jerzym Nowosielskim. „Napisałem list, proponując wykonanie polichromii w naszym kościele (…) Sądziłem, że pracę podejmie za kilka lat. (…) Profesor Nowosielski zjawił się w Tychach po kilku dniach”.

- Właśnie na taką architekturę czekałem. Będę tu malował – powiedział. Ale chciał malować na płótnie albo dykcie, a potem to malowidło przymocować na suficie. Proboszcz się nie zgodził. „Tłumaczyłem prosto i realnie. Łatwo to można będzie skraść. Powiedziałem: Niech pan maluje bezpośrednio na drzewie, na suficie. W odpowiedzi usłyszałem: „Nie będę malował na podłodze”. Odpowiedziałem, że zlecę te pracę innemu malarzowi. Tak się składało, że po zbudowaniu kościoła wielu malarzy się zgłaszało” – czytamy w kronice.

Nowosielski wyjechał do Krakowa, ale nazajutrz rano zadzwonił i powiedział: „Przemyślałem sprawę, będę malował na suficie”.

Malowanie zaczęło się latem 1983 r.

„Ikonografia nasza miała przedstawiać działanie Ducha św. w Kościele i na świecie. Madonna, zwana Orantą, po bokach Przemienienie i Ukrzyżowanie, a od strony wschodniej, pomiędzy ramami, które przypominają Krzyż, miała być wymalowana Protoewangelia i scena Zwiastowania. Profesor pod namową swoich asystentów zaczął malować kwartały i wymalował dwa: patriarchów, proroków. W następnych kwartałach mieli być wymalowani święci. Oczywiście, dzieło nie zostało wykończone ze względu na brak finansów. Być może, że ktoś to kiedyś wykona, ale uważam, że nie wszystkie dzieła w dziejach historii były ukończone przez artystów”.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto