- Przywiozła go policja w Wigilię około piętnastej. Był trzeźwy, ale tak słaby, że nie był w stanie stać o własnych siłach. Moi chłopcy [tak powiedział o mieszkańcach Domu "Betlejem" wybudowanego dla bezdomnych - red.] na taczce (bo nie mamy noszy) przewieźli go od bramy do domu, gdzie został wykąpany i położony w łóżku. Cieszyłem się, że po raz pierwszy puste miejsce przy stole będzie wypełnione. Na takiego bezdomnego czekałem przez te wszystkie lata. Bo nie ma franciszkanów bez trędowatych i biednych - mówił o. Wawrzyniec Jaworski, budowniczy kościoła świętych Franciszka i Klary w Tychach, a jednocześnie świetny kaznodzieja.
Nazajutrz, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, kiedy odprawiana była msza plenerowa na placu budowy, podszedł do o. Wawrzyńca jeden z mieszkańców Domu "Betlejem" i poprosił, żeby natychmiast zajrzał do tego nowego, bo chyba umiera.
Umarł. Godnie. Rozgrzeszony.
Miał około 60 lat. Nie był tyszaninem. Pochodził z Mikołowa. W dokumentach miał wynik testu na koronawirusa. Ujemny.
Dom Betlejem to dobudowany do kompleksu kościelno-klasztornego obiekt, do którego trafiają bezdomni chcący wyjść na prostą.
- Misję pomocy bezdomnym podjęliśmy już wiele lat temu, ale polegała głównie na ich żywieniu - mówi ojciec Wawrzyniec.
Myśl o o podarowaniu im dachu nad głową zrodziła się w pewne Boże Narodzenie.
- Dwóch Darków spośród bezdomnych, którzy przychodzili po jedzenie, zjawiło się kiedyś na pasterce. Ubrani jak należy, odpowiednio przygotowani na taką uroczystość, po czym zaprosili mnie i kilku wolontariuszy do... siebie. Pojechaliśmy. Mieszkali w szałasie zrobionym z jakiegoś znalezionego dywanu. Rozpalili ognisko, okazało się, że mieli nawet ciasto, którym nas poczęstowali i siedzieliśmy , wspólnie śpiewając kolędy. Kiedy wróciłem i kładłem się spać, nie mogłem przestać o nich myśleć, porównując moje ciepłe mieszkanie i wygodne łóżko z ich nocowaniem niemal na mrozie, a akurat zapowiadane były spadki temperatury nawet do minus dziesięciu stopni - wspomina ojciec Wawrzyniec Jaworski.
Nazajutrz do nich wrócił i zaproponował im przeniesienie do piwnicy budującego się kościoła. Przystali na to ochoczo.
Z czasem zrodziła się myśl o budowie specjalnego domu dla nich. - Nie było tego w pierwotnym planie, ale pomysł bardzo się spodobał naszemu architektowi, śp. Stanisławowi Niemczykowi, który sprowadzenie się tu biednych uznał za zwieńczenie całej budowy. Bardzo się cieszył ich obecnością - opowiada ojciec Wawrzyniec Jaworski.
Dom Betlejem powstał kilka lat temu, a 11 maja 2020 r., zarejestrowane zostało Stowarzyszenie Rodzina Betlejem.
- W ciągu około pięciu lat istnienia naszego domu dla bezdomnych przewinęło się przezeń około 80 mężczyzn. W tej chwili jest ich szesnastu, w wieku od około 30 do 69 lat. Część z nich pomaga przy budowie kościoła, niektórzy pracują gdzie indziej - opowiada budowniczy.
Warunkiem bycia w tej wspólnocie jest trzeźwość (przy każdym wejściu jest badanie alkomatem) oraz praca nad sobą.
- Człowiek, który wychodzi z nałogu i uświadamia sobie ogrom wyrządzonych krzywd swoim najbliższym, bez terapii Pana Boga nie da sobie rady z wyrzutami sumienia - mówi o. Wawrzyniec.
Stąd rekolekcje dla tych ludzi, zobowiązanie do uczestnictwa we mszy, zachęcanie do modlitwy i w ogóle stała opieka duchowa.
Wielu z tych mężczyzn udało się wyprostować życiowe ścieżki, m.in. jednemu ze wspomnianych Darków, który przestał pić, podjął pracę, pogodził się z mamą, a ta go na powrót przyjęła do domu.
Wątek bezdomnego, który około Godziny Miłosierdzia w Wigilię 2020 trafił do franciszkańskiego Domu "Betlejem" i jego śmierć w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia zwróciły podczas homilii w drugim dniu świąt uwagę na tę nieplanowaną część kompleksu klasztorno-kościelnego. - Takie sytuacje tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że to ma sens - mówi o. Wawrzyniec.
W tym roku kościół jest zamknięty, ponieważ trwa montaż instalacji elektrycznej i centralnego ogrzewania. Zdecydowano więc o odprawianiu na placu budowy tylko jednej mszy - w samo południe - w każdy dzień świąteczny oraz w niedziele. Najbliższa - 1 stycznia.
Do tej pory ołtarz był wkomponowany w Małe Betlejem, bo tak wyglądała ta stajenka w budującym się kościele. Teraz ołtarz znajduje się jak w szopie, a obok zwierzęta, żłóbek z Dzieciątkiem...
Żywa Szopka u franciszkanów, dziewiętnasta z kolei, czynna jest codziennie w godz. 9-21. O godz. 19.45 odbywa się krótka adorację przy żłobku zakończona Apelem Jasnogórskim.
Na placu - jak zwykle u franciszkanów - płonie ognisko i jest możliwość pieczenia kiełbasek. Dochód ze sprzedaży idzie na konto budowy kościoła.
O. Emil Pacławski, proboszcz parafii świętych Franciszka i Klary w Tychach, przypomniał podczas tej mszy, że pasterką 2020 rozpoczęło się świętowanie 25. rocznicy przybycia franciszkanów do Tychów. Główne uroczystości zaplanowano na 16 maja 2021, a kulminacją tych obchodów ma być poświęcenie kościoła.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?