- W ciągu dziesięciu lat naszego istnienia tyszanie przyzwyczaili się do tego, że jesteśmy i żadnego zwierzęcia w opresji nie zostawimy.
Z obserwacji pracowników schroniska wynika, że zmieniamy się na lepsze w traktowaniu zwierząt. - Kiedyś w wakacje boksy zapełniały się szybciej niż w pozostałych miesiącach roku. Kiedy pies stawał na przeszkodzie w zrealizowaniu wakacyjnych planów, niejeden właściciel pozbywał się zwierzaka. Dziś takie przypadki zdarzają si sporadycznie. Przynajmniej w naszym mieście i okolicy - słyszymy od personelu.
Z tegorocznych rejestrów wynika, że na ul. Przejazdową 101 w Urbanowicach (tam znajduje się schronisko), trafiły cztery porzucone psy. Wszystkie obsługa znalazła przywiązane do ogrodzenia lub latarni w pobliżu placówki. - Jeden z nich miał nawet przyczepioną do obroży karteczkę z imieniem - mówi Luboń.
Każdy pies siedzący w kojcu czeka na swojego pana. Każdy wchodzący człowiek witany jest chóralnym szczekaniem i skomleniem, bo a nuż zauważy i zabierze do domu... Wiele z pensjonariuszy azylu ma taką szansę. Liczba adopcji , jak słyszymy, jest prawie taka sama jak liczba przyjmowanych do schroniska zwierząt. Przyjeżdżają tu w poszukiwaniu psów nie tylko tyszanie, ale także mieszkańcy Mikołowa, Pszczyny, Bierunia, Lędzin, Oświęcimia. Najpierw z reguły jest to rekonesans, potem narada rodzinna i druga wizyta już z obrożą i smyczą.
Adopcja psa lub kota z tyskiego schroniska nie kosztuje nic. Ale można podarować mu karmę, legowisko czy wpłacić datek. Zwierzę dostaje się odrobaczone, zaszczepione przeciwko chorobom zakaźnym. Kotki i suczki są wysterylizowane. Dodatkowo wszystkie zwierzaki mają założone czipy umożliwiające identyfikację przy pomocy elektronicznych czytników.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?