Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tyszanie na zakupach. Zakupy - drogo i swojsko, czy szybko i tanio?

Jolanta Pierończyk
Na starym targu jabłka są od 2 zł, pomarańcze po 3 zł, zielenina po 1-1,20 zł...
Na starym targu jabłka są od 2 zł, pomarańcze po 3 zł, zielenina po 1-1,20 zł... Jolanta Pierończyk
Jutro rano wyślę żonę do sklepu po mąkę i cukier. - Dlaczego?- Lubię to mieć w domu. To dialog z "Czterdziestolatka" pomiędzy dozorcą a Magdą Karwowską, a chodziło nie tyle o zakup kolejnego kilograma mąki czy cukru, co o posłuchanie, jak ludzie komentują pewną sprawę.

Sklep czy jakiekolwiek miejsce handlu było zawsze punktem spotkań i wymiany zdań czy zasłyszanych informacji. Dzisiejsze hipermarkety poszły jedynie w kierunku stwarzania warunków do prowadzenia takich dyskursów. Pełne są restauracyjek, kawiarenek, ławeczek… Wbrew pozorom wielkie sklepy nie są tak anonimowe jak by się mogło wydawać. Okazuje się, że mają pewną grupę stałych klientów z sąsiedztwa, którzy właśnie tam najczęściej robią zakupy.
W tyskim Kauflandzie wieczorem spotykają się ludzie, którzy wracają z … wieczornej mszy.

- Po dziewiętnastej można tu tanio kupić warzywa i owoce - mówią mieszkanki bloków w rejonie kościoła bł. Karoliny.

- Zdarzyło mi się kupić tu w takim czasie półkilogramową paczkę truskawek za 3 zł, banany po 99gr, za grosze zieleninę - dodaje Alicja Gawęda.
Mieszkańcy południowej części Tychów generalnie cenią sobie Kaufland. Za jakość towarów i za promocje. - To są prawdziwe promocje - zapewnia Antonina Stachurka.

- Nie wyprzedaż bubli, ale obniżka wartościowych towarów. Dobrą szynkę, która kosztuje 18 zł, można wtedy kupić po 8,88 zł, podczas gdy w innym hipermarkecie promocja polega na obniżce o 1 czy 2 złote.

Mieszkańcy Starych Tychów i osiedli sąsiadujących z nimi robią zakupy najczęściej w Leclercu. Są też zwolennicy Tesco i innych. Ale kochamy również kameralne zakupy w osiedlowych sklepikach, choć wszyscy przyznają, że jest tam drożej niż w hipermarketach. - Ale większa dbałość o jakość. Owoce i warzywa tam jak malowane - mówią klientki. I miło, gdy znająca swoich klientów sprzedawczyni podpowie, co wybrać.

- Zdarza mi się na Bielskiej, że słyszę: "A pani mama zawsze kupuje te jabłka, lubi te ciastka, itp." - mówi Gabriela Wysocka. - Cenię sobie też małe sklepy kosmetyczne, gdzie sprzedawczynie są po różnych szkoleniach, znają towar i potrafią dobrać kosmetyk do danej skóry lub poradzić zmianę, jeśli widzą, że klientka zbyt długo używa takiego czy innego kremu.

Generalnie jednak tyszanki nie robią wszystkich zakupów w jednym sklepie. Do jednych chodzą po mięso, do innych po warzywa i owoce, jeszcze innych - po nabiał. Chodzi o ceny i jakość, komfort zakupów, bliskość domu… Wiele aktywnych kobiet zupełnie skreśla tyskie targowiska, które kończą dzień pracy o szesnastej. W tym czasie one są w pracy.

- Dla mnie liczy się też to, by móc zapłacić kartą, a na targu takiej możliwości nie ma - mówi Alicja Gawęda, która należy do tych, co zakupy robią w drodze z pracy. I na tej drodze mają ulubione sklepiki.

Wiele kobiet, z którymi rozmawialiśmy, chodzi do sklepu z kartką. Kupują to, co naprawdę trzeba.

- Zawsze mam przypiętą do lodówki kartkę, na której zapisuję te produkty, które się kończą i potem w sklepie tylko to kupuję - mówi Alicja Gawęda. - Na szczęście, mamy za sobą oszołomienie wielkością hipermarketów i mnogością towarów na ich półkach, teraz kupujemy tylko to, czego nam brakuje do codziennego życia. Już nie ma kupowania na zapas, bo okazja, bo taniej.

Nie spotkaliśmy zakupoholiczek, ale niektóre nasze respondentki przyznały, że są pewne sklepy, które dobrze na nie działają.

- Odreagowuję stresy w dużych sklepach - przyznaje Gabriela Wysocka. - Lubię jechać z wózkiem pomiędzy półkami, oglądać, porównywać ceny. Lubię zwłaszcza rejony z armaturą łazienkową, z wystrojem wnętrz. Nawet jeśli nie kupuję, to te rzeczy mnie inspirują. Oglądając je, planuję zmiany w wyglądzie domu.

- Najbardziej lubię zakupy intelektualne - mówi Grażyna Jurek. - Uwielbiam samotne wyjścia do księgarń. Bardzo żałuję, że w Empiku nie ma już stolików, przy których można było wygodnie przejrzeć książki. Lubię też chodzić po galeriach handlowych, wypatrując czegoś, co mi się spodoba. Z przyjemnością zaglądam też do sklepów z zaaranżowanymi stylowymi wnętrzami.

Raisa Misztela, której mąż jest właścicielem sklepów spożywczych i piekarni, codziennych zakupów nie robi, a innych nie lubi. - Drażnią mnie duże sklepy, nie lubię wybierać, oglądać. Idę po konkretną rzecz, mierzę, kupuję i wychodzę. Żadnych spacerów po sklepie, żadnych wycieczek. Im krócej, tym lepiej - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto