Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tyszanin Aleksander Sołtys zdobył Magadan. Przejechał motocyklem 25 tysięcy kilometrów [ZDJĘCIA]

Damian Baran
Tyszanin przy rzece Kołyma. W podróży duchowo wspierała go dziewczyna, Sylwia,  rodzina i przyjaciele
Tyszanin przy rzece Kołyma. W podróży duchowo wspierała go dziewczyna, Sylwia, rodzina i przyjaciele arch.
25 tysięcy kilometrów w obie strony, w głąb Rosji, konkretnie do Magadanu i z powrotem. Taką trasę pokonał (to słowo chyba najlepiej obrazuje wyjazd) Aleksander Sołtys, motocyklista z Tychów. Po co? By upamiętnić na Kołymie i w Katyniu więźniów politycznych, wywiezionych w latach 40-tych do Łagrów Kołymskich, którzy zostali zabici tylko dlatego, że byli Polakami. W tą daleką podróż ruszył 1 lipca razem z innym motocyklistą, Damianem Roratem z Częstochowy.

Jechali na hondach XRV 750 Africa Twin. Spali w hotelach, namiotach, na parafiach katolickich u polskich księży. Spotkali wielu ciekawych ludzi, ale nie uniknęli również niemiłych przeżyć. Ale po kolei. Pierwszym bardzo ważnym punktem w ich podróży był Smoleńsk. - Zobaczyliśmy miejsce katastrofy samolotu prezydenckiego, a potem cmentarz w Katyniu - opowiada Sołtys. - Wraku już nie ma, ale części samolotu na pewno można jeszcze znaleźć.

W Katyniu byli na grobach pomordowanych oficerów. Następnie wyruszyli do Moskwy. Spali tam w polskiej katedrze. - Moskwa jest wielka i bogata, ale inne miasta też robią wrażenie - relacjonuje tyszanin - Przy Nowosybirsku Warszawa wymięka.

Potem motocykliści ruszyli w kierunku jeziora Bajkał, do Irkucka. Jednak już za stolicą Rosji Aleksander Sołtys miał wypadek. Dwa samochody zderzyły się przed nim, a on gwałtownie zahamował i spadł z motocykla. Stłukł na szczęście tylko kolano. Jego kolegę od zderzenia z samochodami też dzielił centymetry. Skończyło się na strachu i mogli jechać dalej. Po drodze do Irkucka zwiedzali wszystkie duże miasta - Omsk, Nowosybirsk, Krasnojarsk.

- Miałem różne wyobrażenia, a okazuje się, że jest tam normalny świat - tłumaczy motocyklista z Tychów. - Jeżdżą bmw, bentleye, wokół domy, biurowce, a wszędzie wi-fi. Człowiek oczom nie wierzy.

W Nowosybirsku bezskutecznie szukali kafejki internetowej. Nie było, bo w całym mieście był internet bezprzewodowy. Wystarczył tylko laptop. Przepych i bogactwo to jednak nie cała Rosja. Motocykliści przejeżdżali też przez syberyjskie wsie. - Nie wyglądają tak tragicznie - zapewnia Sołtys. - Są drewniane domy, jest biednie, ale samochody jeżdżą. W każdej wsi na Syberii jest zasięg, więc bez problemu można dzwonić z komórki.

W Irkucku motocykliści zobaczyli Bajkał. Następnie przemieszczali się 200 km wzdłuż jeziora. Żarty się jednak skończyły.

Przed Skorowodino zmienili opony na te z terenowym bieżnikiem. Dalej bowiem zaczęły się drogi szutrowe. Asfaltu próżno było szukać. Byli już wtedy w Jakutii, największym regionie w Rosji (Jakuci mają swój własny język i tożsamość). Spali w namiotach. W Audanie promem przepłynęli rzekę Lenę, by dostać się do Jakucka. Później kolejna podróż na wodzie do Niżnego Bestiahu. - Na promie spotkałem Jakutów - opowiada Sołtys. - Wypytywali nas o wiele spraw. To bardzo sympatyczni ludzie.

Po kilku przeprawach promem polscy motocykliści znaleźli się w Handydze. Zapamiętali stamtąd najbardziej stacje benzynowe. - Najpierw płaciłem za tankowanie. Potem naciskałem guzik na dystrybutorze - mówi Sołtys. - Wtedy zerowały się wskazówki na zainstalowanym tam zegarze i leciała benzyna.

200 km za Handygą nastąpiła przykra sytuacja. Damian Rorat przewrócił się na motocyklu, gdy na niego wsiadał. Sołtys pojechał 10 km z powrotem po pomoc do siedziby firmy, która robiła na tamtym terenie drogi. Pomógł naczelnik firmy. Dał auto, lekarz zakładowy udzielił pomocy Roratowi i udostępnił dla Polaków nowy kontener robotniczy. - Dostawaliśmy tam jeść, mieliśmy też tzw. ruską banię, czyli saunę - wyjaśnia tyszanin.

Po kilku dniach dostali się do Jakucka. W szpitalu okazało się że kolega Sołtysa zerwał ścięgno w ręce. Nie mógł dalej kontynuować podróży. Wrócił samolotem do kraju.

Tyszanin sam podróżował dalej. W tym czasie rozerwał oponę, poszła mu dętka. Miał moment załamania, gdy kleił ją przez trzy godziny przy 40-stopniowym upale i gryzących komarach. Poradził sobie jednak. Z pomocą przychodzili też spotkani ludzie - Byli bardzo życzliwi szczególnie im dalej na wschód Rosji - twierdzi. - . W żadnym wypadku nie chcieli pieniędzy za pomoc. W Polsce mamy czasem mylne wyobrażenia o nich.

Tyski motocyklista dotarł w końcu do celu - Magadanu. Zobaczył tam całe miasto i pozostałości po łagrach. Osiągnął cel, mimo, że 15 tysięcy kilometrów musiał przejechać sam. Wracał przez Ukrainę. W domu był 29 sierpnia.


Na drugi koniec Rosji i z powrotem

Droga do celu
Tychy - Częstochowa - Brześć (Białoruś) - Smoleńsk - Katyń - Moskwa - Kazań - Perm - Jekaterinburg - Kurgan - Omsk - Nowosybirsk - Krasnojarsk - Brack - Irkuck (Bajkał) - Ułan Ude - Czita - Skoworodino - Audan - Jakuck - Handyga - Usti Neri - Susuman - Magadan

Droga do domu
Magadan - Susuman - Usti Neri - Handyga - Jakuck -Audan - Skoworodino - Czita - Ułan Ude - Irkuck - Brack - Krasnojarsk - Nowosybirsk - Omsk - Kurgan - Ufa - Penza - Samara - Kursk - Charków - Kijów - Lwów - Tychy
W sumie około 25 tys. km

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto