Na Śląsku kilkuletnich studentów mają już Uniwersytet Śląski i Uniwersytet Ekonomiczny. Działa też Uniwersytet Unikids, oferujący zajęcia w Gliwicach, Katowicach, Jaworznie i Bytomiu. Od października ruszy kolejny: Akademia Dziecięca w Górnośląskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Mysłowicach.
Jak podaje Unikids - w całej Polsce w 2010 roku z dodatkowej nauki połączonej z zabawą na uczelniach skorzystało już 5 tysięcy małych studentów.
Młodzi żacy, podobnie jak ich starsi koledzy, otrzymują indeksy. Uczestniczą w wykładach m.in. z fizyki, chemii, archeologii, a nawet paleontologii czy psychologii oraz w warsztatach, zajęciach w terenie, wycieczkach. A ich rodzice płacą czesne.
UŚ w październiku zainauguruje trzeci rok działalności swojego "młodego" uniwersytetu. W uczelnianych ławach jest 600 miejsc dla dzieci w wieku od 5 do 15 lat. Zwykle wszystkie są pełne.
- Duże zainteresowanie tylko potwierdza, że tworząc Uniwersytet Śląski Dzieci wyszliśmy naprzeciw potrzebom - mówi dr Jerzy Jarosz, dziekan UŚD.
- Wypełniamy lukę w kształceniu, którą zostawia system edukacji. W szkołach jest tylko przekazywana wiedza, a my staramy się inspirować i rozbudzać pasje, przy czym oferujemy wszystkie dyscypliny, jakie mamy w ofercie studiów dla dorosłych - zaznacza.
A jakie korzyści może mieć uczelnia? - Dzieci widzą naszych wykładowców, ich podejście, poznają kierunki, godło uczelni, barwy: wierzymy, że w przyszłości wybiorą Uniwersytet Śląski, by właśnie u nas rozwijać pasje i zainteresowania - wyjaśnia Jarosz.
Z kolei mysłowicka GWSP przygotowała na początek sto miejsc dla dzieci. - Chcemy zainteresować je pasją nauki, jeszcze nie zastanawialiśmy się, czy w przyszłości akademia zwróci się uczelni studentami - mówi dr Dorota Ludyga z GWSP.
Już teraz natomiast zwraca się uczelniom współpraca z liceami i gimnazjami.
- To swoistego rodzaju asymilacja - mówi Marta Drewnicka z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Mysłowicach. - Szkoła współpracuje z Uniwersytetem Medycznym, Uniwersytetem Ekonomicznym i Uniwersytetem Śląskim. Efekt? Nasi absolwenci wybierają te uczelnie. Aż 27 proc. absolwentów w 2010 r. wybrało nauki ekonomiczne - wylicza Drewnicka.
Byle nie na siłę, bo obrzydzimy dziecku naukę
Rozmowa z psychologiem dr Katarzyną Popiołek
Pięć lat - to nie za wcześnie na uczelniane ławy?
Dzieci są niezwykle chłonne, a uniwersytety dziecięce to nic innego jak pokazywanie świata w ciekawy sposób. Dostarczamy dzieciom ciekawych wrażeń, odkrywamy przed nimi interesujące zjawiska. Sama uczę na takim uniwersytecie. Na zajęciach z psychologii tłumaczę, jak mówić do kolegi, by on cię zrozumiał, czy co zrobić, by cię polubił.
A to nie rodzice realizują niespełnione ambicje?
Istnieje takie niebezpieczeństwo. Panuje moda na bycie najlepszym. Dorośli lubią się chwalić, co ich dziecko potrafi. Dlatego jeśli dziecku nie spodoba się uniwersytet, to znaczy, że jest dla niego za wcześnie.
A dla uczelni to nie nowy oręż w walce o studenta?
To raczej pasja zarażania innych miłością do nauki. To jak z Uniwersytetami Trzeciego Wieku, a przecież tu nie znajdziemy przyszłych studentów.
Jak uczelnie powinny przyciągać studentów, także tych najmłodszych? Komentujcie!
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?