Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Suszcu powstał wspaniały obiekt - zrekonstruowano ośmioboczna stodołę [ZDJĘCIA]

GRZEGORZ SZTOLER
- Pierwszy raz święcę stodołę. Kościół nie przewidział takiej sytuacji w swoim ceremoniale - przyznał ksiądz Jerzy Kolon, emerytowany suszecki proboszcz. - Księżę, ale bez Boga ani do proga - odpowiedziała przytomnie pani Maria Szendera.

No i stało się. Stodoła zbudowana za unijne pieniądze została poświęcona. Stodoła niezwykła, bo ośmioboczna [zwana też oktagonalną].

Jej pierwowzorem były te dawniejsze, ale nie zachowane, typowe dla krajobrazu pszczyńskiej wsi jeszcze w latach 60. Teraz można jedną z takich stodół zobaczyć w skansenie w Pszczynie, drugą właśnie w Suszcu, w muzeum rodziny Szenderów.

Przybył wspaniały obiekt. - Niech służy ludziom i niech zachwyca - dodał poświęcając zrekonstruowaną stodołę ksiądz Kolon. Stodoła powstała w zaledwie 19. dni.

- Przygotowania do jej budowy trwały o wiele, wiele wcześniej. Projekt był konsultowany m.in. z panem Aleksandrem Spyrą, założycielem pszczyńskiego skansenu, specjalistą z dziedziny kultury ludowej. Prace przygotowawcze trwały od początku czerwca, a samo wznoszenie budowli ruszyło 29 czerwca i trwało niemal cztery tygodnie - wyjaśnia Katarzyna Szendera.

- W pierwszym tygodniu budowy stodoły pojawiły się sochy, pionowe słupy z poziomą belką, zwaną ślemieniem, podtrzymujące całą konstrukcję dachu, w drugim tygodniu gotowe były ściany - mówił dr Waldemar Szendera, syn Fryderyka, założyciela muzeum, w zrealizowanym na potrzeby projektu filmie. Pomocni okazali się operatywni cieśle z polskiej części Orawy. Bez ich wiedzy nie udałaby się rekonstrukcja "wymarłych" technik ciesielskich. [W. Szendera na filmie: - Kowal
widząc pracę cieśli, wymyślił i zrobił te ogromne szczypce, którymi z łatwością można podnieść te ciężkie kawałki drewna. Po raz kolejny zwyciężyła ludzka potrzeba upraszczania...] Ale samo postawienie tej budowli nie rozwiązywało jeszcze sprawy.

Uroczyste deptanie błota na klepisku też nie było najważniejsze. Zwieńczeniem całości unijnego projektu była dopiero... konferencja poświęcona stodole. Zwołałą ją na ostatni dzień września utworzona przez rodzinę Szenderów i przyjaciół fundacja Kamojowa. - "Do Kamoja" godo się na tę część Suszca, na Podlesiu, kaj miyszkom - tłumaczyła pani Kasia Szendera, żona Waldemara, znanego społecznika i biologa. Dlatego etnograficzna placówka Szenderów nosi nazwę Muzeum Regionalne Kamojówka w Suszcu.

W Gminnym Ośrodku Kultury zgromadzili się m.in. naukowcy z Poznania, Katowic, Cieszyna i Słowacji (ze współpracującej z Szenderami placówki muzealnej w Żylinie). Obradom, prowadzonym ze swadą przez dr Krzysztofa Wranę z Akademii Ekonomicznej (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny) przysłuchiwała się młodzież ze szkół suszeckich, żorskich i rybnickich. To on trafnie ujął istotę rzeczy: "odkrywanie ukrytego piękna". Temu właśnie służyła współpraca wielu instytucji i
organizacji, które spotkały się na placu u Szenderów w jednym celu: odtworzenia stodoły i związanych z nią technik budowy.

- Poraziła nas wielkość wizji pana Fryderyka, założyciela muzeum, która nie kończy się na postawieniu kuźni ani tej stodoły, ale sięga dalej, do utworzenia skansenu - przyznawali poznańscy studenci architektury autorzy m.in. modelu miniatury stodoły (w skali 1:25) ochrzczonym "małym dziełem sztuki" .
Niewątpliwie przykładna współpraca suszeckich pasjonatów ze środowiskiem naukowym, poparcie ich starań przez miejscowe władze przyniosło efekt. Suszecka konferencja wpisuje się znakomicie w panujący tu naukowy klimat.

"Sposoby zachowania architektury drewnianej wsi przedgórza beskidzkiego na pograniczu polsko-słowackim" - to tytuł konferencji, a zarazem projektu unijnego realizowanego przez Fundację Kamojowa przy współpracy m.in. muzeum w Żylinie. Jak dowiadujemy się z okolicznościowego folderu, jego celem było odtworzenie starych technologii ciesielskich, kowalskich i dekarskich.

Powiedzieli na suszeckiej konferencji:

dr Krzysztof Wrana, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach:
Dziedzictwo pozwala zachować naszą specyfikę, kulturalną tożsamość. Potrzebna jest chwila refleksji nad tym, co nas otacza.
Suszecka stodoła to dobry wzorzec tego, w jaki sposób można przeplatać dziedzictwo ze współczesnością. Ten obiekt nie jest tylko eksponatem, on będzie służył celom edukacyjnym, poznawczym.Wizja Pana Fryderyka Szendery kończy się na skansenie, a nie stodole i kużni.

dr Agnieszka Pieńczak z cieszyńskiej pracowni Polskiego Atlasu
Etnograficznego, zwróciła uwagę na mało znany fakt: Suszec i Kryry znalazły się w obrębie zainteresowań folklorystów jako jedyne miejsca z terenu powiatu pszczyńskiego. Łącznie objęto regularnymi badaniami 340 miejscowości z całej Polski. Wśród publiczności "kursowały" przywiezione oryginalne karty inwentarzowe z lat 60. ubiegłego wieku, na którym widniały suszeckie stodoły ośmioboczne, kryżanie w strojach ludowych, pracach polowych etc. Badano zwyczaje mieszkańców, i tak okazało się, że w latach 60. zaczęło zanikać wypiekanie chleba domowym sposobem. Było to jednak naturalnym procesem, podobnie jak wypieranie wiejskich akuszerek przez izby porodowe [co związane było z postępem medycyny].

Adam Radosz, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Katowicach
dedykował suszeckie spotkanie zakończonemu niedawno wojewódzkiemu kongresowi kultury. Podkreślał też wartość oferowanego przez ROK mikrowsparcia: - Wydaje się ono małe, ale w rzeczywistości jest znaczące - wskazując konkretne zrealizowane projekty, jak i współpracę z fundacją Kamojowa przy zorganizowanych warsztatach, których efektem był film zrealizowany podczas rekonstrukcji stodoły. W panującej globalizacji kultur, chodzi o stworzenie nowej jakości, najpierw może przez konfrontację różnych kultur, a potem ich symbiozę.

dr Waldemar Szendera na filmie o fragmentach stodoły Bielów z Kryr: -
Każdy ruch topora sprzed dwustu lat jest tu doskonale widoczny. Można podziwiać kunszt pracy cieślów. Stodoły stawiano na głazach narzutowych, te w pszczyńskim na sprowadzanych z kamieniołomu w Imielinie wapieniach. Współczesne prawo budowlane narzuca wykonanie betonowych fundamentów przy rekonstrukcji budowli drewnianych.
Ponieważ były łatwopalne powstawały poza ścisłą zabudową wsi. Do budowy stodół używano drewna wielosezonowego, które było składowane przez kilka lat i nabyło naturalnej odporności. Drewno było więc leżakowane i ręcznie ciosane. Dla naszych potrzeb, i ze względu na koszty, sprowadzono drewno cięte w tartaku, które jedynie "oprawione" zostało siekierami.
Każdy element takiej stodoły był niepowtarzalny - drewno, zaciosy, narzędzia, którymi wykonywano prace ciesielskie. Gonty, po śląsku zwane szendziołami, powinny wytrzymać z kilkadziesiąt lat.

dr Elżbieta Bimler-Mackiewicz, Muzeum Miejskie w Rybniku:
Moją pierwszą myślą było to, że przyjdę tutaj z toporem ciesielkim, który ludzie mylą z siekierą. Dobrze jednak, że powstał ten film o rekonstrukcji stodoły.

dr Radosław Barek z Politechniki Poznańskie
, który do Suszca dotarł publicznymi środkami transportu, omawiał przykład Łącka w zachodniopomorskim, gdzie poznańskim studentom i naukowcom udało się zainteresować mieszkańców - przybyłych na te ziemie z centralnej i wschodniej Polski - "poniemieckim" budownictwem szachulcowym. Najpierw zinwentaryzowano wszystkie obiekty, urządzono wystawę [mieszkańcy mogli "zobaczyć siebie"]. Potem, przez kilka kolejnych lat, odtwarzano sposób, w jaki budowano taki budynek - z wykorzystaniem gliny, drewna itp. Warsztaty doprowadziły do rekonstrukcji takiego unikatowego domu i odtworzenia dawnych technik budowy, a mieszkańcy Łęcka stali się "ekspertami" służącymi doświadczeniem innym naukowcom.
- Mamy żal, że znika coś wyjątkowego z naszego krajobrazu, symbol naszej tożsamości - mówił o drewnianych zabudowaniach. Paradoks polega na tym, że teraz naukowcy muszą uczyć starych rzemiosł, bo ich znajomość, zazwyczaj przekazywana z pokolenia na pokolenia, zanikła.

Fryderyk Szendera, założyciel muzeum, społecznik i wizjoner o kontynuatorach [syn Waldemar i synowa Katarzyna]: - Starzy robią gupoty, a młodzi muszom to ciągnąć...

Jedno z przysłów głosi:
Każde miejsce opowiada swoją historię, tylko należy ją odczytać. Nic dodać, nic ująć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto