Wolontariusze WOŚP w Tychach pobili kolejny rekord

Gwiazdor NHL będzie prawdopodobnie jedynym członkiem drużyny artystów, który ma jakąkolwiek wprawę w posługiwaniu się kijkiem i krążkiem. Ba, niewykluczone, że będzie jednym z bardzo nielicznych, którzy mieli już wcześniej na nogach łyżwy. W hokeistów będą się jutro bowiem bawić nie tylko sławy sportu.

- To, że urządzamy imprezę o tydzień później niż obywa się finał ogólnopolski, pozwoliło nam na skompletowanie drużyny marzeń - cieszy się Mariusz Gabrek, szef tyskiego sztabu WOŚP-u. - Gdybyśmy startowali w niedzielę, ekipa na pewno nie byłaby i w połowie tak fantastyczna. A tak mamy nazwiska z pierwszych stron gazet.

Pełną widownię (ok. 2.700 miejsc) zapewnić jutro mają m.in. aktorzy Jacek Kawalec, Piotr Zelt, Marcin Dorociński, Andrzej Nejman, bracia Rafał i Marcin Mroczkowie, dziennikarz Zygmun Chajzer, kierowca rajdowy Kajetan Kajetanowicz, Mariusz Kałamaga (z kabaretu Łowcy.B) i w komplecie kabaret OT.TO, zespoły Cree i Feel... oraz wielu wielu innych. Bilety będzie można kupić w dniu imprezy na półtorej godziny przed pierwszym meczem (zmierzą się w nim GKS Tychy z tyską drużyną old-boyów).

Dochód z całej imprezy trafi do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku z Tychów na jej konto wpłynęły już 74.000 zł, bo taką sumę udało się zebrać wolontariuszom podczas niedzielnego finału.

To kwota o ponad 10 tys. większa od zeszłorocznej. Wynik tym bardziej zdumiewający, że przebieg imprezy wcale bicia rekordów nie zapowiadał. Wręcz przeciwnie.

- Jesteśmy najstarszym sztabem w Polsce, mamy za sobą osiemnaście finałów i wydawało mi się, że widzieliśmy już chyba wszystko. Myliliśmy się - dziwi się Mariusz Gabrek. - W niedzielę dokuczały wolontariuszom na zmianę ulewa i zamieć, brnęli w śniegu po kolana, ludzi na ulicach prawie nie było, a jak byli to wrzucali do skarbonek rzadko i mało. Można sobie wyobrazić nasze zdumienie, kiedy skończyliśmy podliczać pieniądze. Jak udało nam się, i to na taką skalę, przebić zeszłoroczny wynik, nie mam pojęcia. To po prostu cud.

Rekordy dobroczynności padały także w Lędzinach. Zebrano tam aż 46 tys.zł (czyli o ponad 5 tys. więcej niż rok temu).

- Być może będzie to znów, podobnie jak w ubiegłym roku, najlepszy wynik w przeliczeniu na jednego mieszkańca wśród okolicznych miast i gmin - cieszy się Ireneusz Wróbel, członek lędzińskiego sztabu. - Tym bardziej, iż w najbliższym czasie będą jeszcze wpływać na konto tegoż sztabu pieniądze, między innymi od uczestników balu karnawałowego, organizowanego 16 stycznia przez koło RAŚ - dodaje.

Największe kwoty odnotowano podczas sprzedaży złotych serduszek - jedno z nich zakupił lędziński górnik Adam Wiśniewski za aż 3 tys.zł.

Swoje kilka groszy (a dokładnie 2.500 zł) dorzucili 10 stycznia do orkiestrowej skarbony uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Powstańców Śląskich w Bieruniu. Były to pieniądze pochodzące z loterii i licytacji wypieków, koszulek, plakatów, maskotek i innych gadżetów. Udało im się w ten sposób zebrać kwotę dwukrotnie wyższą niż rok temu, a doliczyć do tego trzeba jeszcze wszystkie złotówki wrzucone do skarbonek wolontariuszy (te jednak zaplombowane pojechały do sztabu, więc dokładnej kwoty nie poznamy).