Było przed godz. 11. kiedy rozpędzony samochód, który prowadziła trzydziestoletnia rudowłosa kobieta, uderzył na stacji BP w dystrybutor gazu, po czym zatrzymał się koło myjni. Nikt z niego nie wysiadł. A z dystrybutora zaczął wydobywać się gaz.
- Kierowca doznał chyba obrażeń. Dzwońcie na pogotowie, straż pożarną i policję - krzyczy jeden z pracowników stacji.
W tym czasie kierownik stacji zamyka stację i ewakuuje klientów sklepu. Jest tu 40 tysięcy litrów paliwa, 16 tysięcy litrów oleju napędowego i 7 tysięcy litrów gazu. Istnieje realne zagrożenie wybuchem.
Po kilku minutach na sygnałach przyjeżdżają strażacy.
Wysoki strażak z krótkofalówką w ręce podbiega do rannej kobiety.
- Spokojnie. Jak się pani nazywa? Jak głowa? Dajcie nosze i kołnierz - krzyczy.
W tej samej chwili podjeżdżają pogotowie i radiowóz.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo były to tylko ćwiczenia ewakuacyjne, które cyklicznie przeprowadza kierownictwa BP.
- Od lat w procedury bezpieczeństwa naszej firmy są wpisane takie szkolenia. Przeprowadzamy je przynajmniej raz w roku. Prosimy wtedy o pomoc straż pożarną, policję i pogotowie. Celem takich ćwiczeń jest doskonalenie umiejętności współpracy ze służbami ratunkowymi i sprawdzenie sposobu obiegu informacji wewnątrz firmy - powiedział nam Radosław Rup, specjalista od spraw bezpieczeństwa BP.
Najbardziej zdziwieni zamieszaniem na stacji byli kierowcy, którzy zdezorientowani nagłym zamknięciem i stającymi na placu samochodami ratowniczymi odjeżdżali w stronę Katowic.
Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?