MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wychowanek MOSM Tychy ma szanse zadebiutować w NBA

Leszek Sobieraj
Zbigniew Białek na ławce rezerwowej Big Stara Tychy obserwuje grę swych kolegów. Fot. Zbigniew Marszałek
Zbigniew Białek na ławce rezerwowej Big Stara Tychy obserwuje grę swych kolegów. Fot. Zbigniew Marszałek
Prasę sportową obiegły zdjęcia z meczu Chicago Bulls - Indiana Pacers, na których Zbigniew Białek wita się ze Scottie Pippenem. Co prawda polski koszykarz wystąpił w hali "Byków" jedynie w roli widza, ale niewykluczone, ...

Prasę sportową obiegły zdjęcia z meczu Chicago Bulls - Indiana Pacers, na których Zbigniew Białek wita się ze Scottie Pippenem. Co prawda polski koszykarz wystąpił w hali "Byków" jedynie w roli widza, ale niewykluczone, że w najbliższej przyszłości zasili polską grupę w NBA, dołączając do Trybańskiego i Lampego. Takiego zdania jest przynajmniej jego amerykański menedżer Dwight Manley. Tuż po powrocie z USA wychowanek MOSM Tychy zjawił się na meczu swojej dawnej drużyny, która obecnie występuje w II lidze pod nazwą Big Star Tychy.

- Przyznam, że jestem pod wrażeniem gry moich byłych kolegów - powiedział. - Biorąc pod uwagę, że tyski zespół to beniaminek II ligi, ekipa spisuje się nadspodziewanie dobrze. Szybko awansowała do czołówki tabeli i każdy zespół musi się z nimi liczyć.

W Chicago koszykarz spędził cztery dni. Przyjechał tam na zaproszenie swego menedżera, którego zdaniem Zbyszek powinien spróbować sił w NBA.

- Gra w najlepszej lidze świata to marzenie każdego koszykarza i jeśli od kilku osób usłyszałem, że powinienem spróbować, nie pozostawało nic innego, jak spakować walizki i pojechać do Chicago. Mam 21 lat i nic do stracenia. W tym wieku można spróbować wszystkiego, także wspiąć się na koszykarski szczyt. Miałem okazję przyjrzeć się meczowi NBA z bliska i już na pierwszy rzut oka widać, że gra toczy się znacznie szybciej, jest o wiele mniej czasu na podjęcie decyzji. Gra się wręcz instynktownie.

Zbigniew Białek, który od trzech lat występuje w barwach Czarnych Słupsk, jest wychowankiem trenera Jarosława Rakowskiego, który opiekował się nim w klasie sportowej, a następnie w MOSM Tychy.

- Zbyszek jest bardzo pracowity, nie mówiąc o tym, że po prostu ma talent do koszykówki - stwierdził szkoleniowiec. - Szybko robił postępy. Grał w moim zespole, który zajął czwarte miejsce podczas Ogólnopolskich Igrzysk Młodzieży w minikoszykówce, a potem trafił do Marcina Staniczka.
Prowadzona przez niego drużyna zdobyła szóste miejsce mistrzostw Polski juniorów. Przełomowym momentem w karierze Zbyszka był turniej w Poznaniu, po którym trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warce. Życzę mu jak najlepiej i mam nadzieję, że spełnią się jego marzenia o grze w NBA.
W maju Zbigniew Białek wróci do USA i weźmie udział w obozie szkoleniowym przed draftem. To pierwszy, choć nie jedyny koszykarz rodem z Tychów, który ma szanse zaistnieć na parkietach NBA. Do Benettonu Treviso, drużyny mistrza Włoch i finalisty Pucharu Europy, trafił w ubiegłym roku 19-letni Wojciech Barycz (208 cm). Jako junior obecnie wypożyczony został do drugoligowego zespołu Conad Rimini Crabs. Zespół plasuje się w czołówce i walczy o awans do Serie A.

- W drużynie jest pięciu Argentyńczyków z włoskimi paszportami, Chorwat, trzech Amerykanów, ja i Włosi - powiedział Wojtek, który także niedawno odwiedził rodzinę i kolegów w Tychach. - Najbardziej znani to Amerykanie David Harrison, który w ubiegłym roku występował w CBA i Rodney Morrow, mający za sobą grę we włoskiej ekstraklasie. A jak się żyje w Rimini? Codziennie mamy dwa treningi, z tym, że czasami chodzę jeszcze na dodatkowe zajęcia np. na siłownię. Warunki mieszkaniowe są znakomite. Każdy z zawodników ma do dyspozycji mieszkanie i samochód. Jeżdżę peugeotem 306 i spokojnie się w nim mieszczę. Kilka razy w tygodniu chodzę na lekcje włoskiego i angielskiego w instytucie językowym.

Białek, Barycz, a do nich dodajmy Radka Brodę, który ma za sobą występy w Pogoni Ruda Śląska (w ubiegłym roku wrócił do Big Stara Tychy), Sebastiana Kobielę, byłego zawodnika Pogoni, Bobrów i AZS Koszalin oraz Marcina Weselaka, byłego zawodnika Alby Chorzów, obecnie Czeladzi. Wszystkich łączy jedno - są wychowankami MOSM Tychy. Gdybyż mogli teraz zagrać w barwach tyskiego klubu! Z taką piątką tyszanie mogliby chyba spokojnie myśleć o... ekstraklasie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto