Pięknie wypełnił się mikołowski kościół ewangelicki podczas koncertu Śląskiej Orkiestry Kameralnej pod batutą szefa filharmoników zabrzańskich, z powodzeniem aktywnego na różnorodnych polach muzyki, Sławomira Chrzanowskiego. Do wieczoru z V Koncertem brandenburskim BWV 1050 i Koncertem potrójnym na flet, skrzypce i klawesyn BWV 1044 Johanna Sebastiana Bacha oraz V Symfonią B-dur Franza Schuberta zaangażowano też wybornych solistów: skrzypka Dariusza Zbocha, europejskiego formatu klawesynistę Marka Toporowskiego oraz francuskiego flecistę, Philippe'a Bernolda. Przybyły do Mikołowa już po raz drugi, gość jest jedynym dotąd Francuzem, który zdobył pierwszą nagrodę na paryskim międzynarodowym konkursie fletowym Jean-Pierre'a Rampala. Ten sukces otwarł muzykowi drogę na najprzedniejsze estrady świata, na których występował m.in. z tak znakomitymi dyrygentami, jak Lorin Maazel, John Eliot Gardiner, Sir Jehudi Menuhin czy Kent Nagano. Znany jest Philippe Bernold również z płytowych nagrań wytwórni: EMI, Harmonia Mundi, Erato i innych. Jako pedagog udziela się w konserwatoriach w Lyonie, Nicei i Kioto.
Wykonawcom mikołowskiego koncertu znakomicie udało się zachować niezwykłą granicę pomiędzy muzyką kameralną a orkiestrową, jaką tworzą koncerty Bacha. Mniej wyrobionym słuchaczom doskonale słuchało się utworów grupy - tutti występujących naprzemiennie z concertinem (flet, klawesyn, skrzypce). Z wielką przyjemnością słuchało się gry Marka Toporowskiego na klawesynie, któremu kompozytor wyznaczył odpowiedzialne zadanie, zwłaszcza w I cz. koncertu "Brandenburskiego". Piąty spośród pozostałych wyróżnia szczególna atmosfera, jaką tworzą klawesyn i flet. Z niekłamanym zachwytem przyszło się tu słuchaczom delektować prawdziwym mistrzostwem Philippe'a Bernolda. Pięknie muzycy skontrastowali liryzm części II z następującym po niej żywym Allegrem. Niczym najwykwintniejszy deser, wybrzmiał następnie Koncert potrójny. A po nim - symfonia Franza Schuberta, skomponowana zrazu do domowego wykonywania, z prostą instrumentacją, bez trąbek i kotłów w orkiestrowym składzie. Nie dziwi, że w Mikołowie, w którym - obok muzyków Filharmonii Śląskiej i NOSPR - i całe muzykujące rodziny by się znalazło, ten utwór szczególnie się spodobał. Sławomir Chrzanowski i tu poprowadził orkiestrę z wielkim wyczuciem, przydając dziełu lekkości i wigoru. Soczysta rytmika Menueta, stanowić może najlepszą wizytówkę tego wykonania. Dobry koncert, z pięknym programem i wykonawstwem, w którym arcymistrzostwo gościa spleciono z wielkim kunsztem rodzimym.
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?