Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XV Tyskie Dni Literatury - Edyta Jungowska o błądzeniu, mentorach i swoim największym błędzie. Zobaczcie zdjęcia

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Edyta Jungowska na XV Tyskich Dniach Literatury.
Edyta Jungowska na XV Tyskich Dniach Literatury. Jolanta Pierończyk
XV Tyskie Dni Literatury trwają do 8 października. Przedostatnim gościem była aktorka Edyta Jungowska o błądzeniu, mentorach i pracy od projektu do projektu.

- Wolałabym, żebyś była skrzypaczką - powiedziała babcia, kiedy Edyta Jungowska oświadczyła jej, że będzie aktorką.

W rodzinie były tradycje muzyczne. Dziadek śpiewał z Mieczysławem Foggiem w ... chórze kościelnym. Wujkowie grali na instrumentach. Edyta od dziecka śpiewała z "kapciem" w ręku, mającym udawać mikrofon. Od drugiej klasy zaczęła edukację w szkole muzycznej. W klasie skrzypiec.

Pod koniec tej szkoły, gdzie występowała w szkolnym kabarecie i śpiewała w zespole wzorowanym na słynnej wówczas grupie "Vox", nauczycielka, widząc jej niespecjalną miłość do skrzypiec, natomiast ewidentny talent aktorski, zachęciła ją do zapisania się na zajęcia Haliny i Jana Machulskich, z których wyszło wielu znanych aktorów.

- Poszłam. Okazało się jednak, że wcale nie jestem taka świetna, jak mi się wcześniej wydawało - wspomina.

Pierwszą rolę, jaką tam dostała to był Królik w Puchatku. Ze względu na muzyczne wykształcenie, ponieważ Królik miał partie śpiewane. Z tego muzycznego wykształcenia tak naprawdę czerpie do dziś, zarówno jako interpretatorka piosenek (specjalnie dla niej tekst napisała sama Agnieszka Osiecka i wybrała ją jako jedną z wielu znakomitych wykonawców swoich piosenek zebranych w ostatni 5-płytowy album "Pięć oceanów"), jak i podczas muzycznych wstawek w nagrywanych przez siebie audiobookach dla dzieci.

Po kilku latach u Machulskich stwierdziła, że ona jednak nie chce być aktorką.

- I wtedy odezwało się moje przyzwyczajenie ze szkoły muzycznej, które polega na pracy od występu do występu, od projektu do projektu. Miałam zatem zakodowane, że każda praca kończy się jakąś premierą. Uznałam więc, że skoro poświęciłam tyle czasu aktorstwu, to warto to pokazać komisji - wspomina.

I poszła na egzamin. I dostała się od razu.

Dziś uważa, że strasznie trudno jest zdecydować o swoim życiu, kiedy ma się piętnaście lat. Że to jest straszne błądzenie. I dobrze słuchać ludzi, tzw. mentorów, których się spotyka na swojej drodze.
- Nawet jak wtedy udajemy, że nie są ważni, ale oni są ważni, bardzo - podkreśliła.

Więc została aktorką. Jako jedyna w rodzinie.
Jest zadowolona z tego wyboru. Pracę na planie uważa za wielką przygodę, nawet jeśli w dzisiejszych czasach odbywa się pod ogromną presją czasową.
- Ale ja dobrze funkcjonuję w takim zapracowaniu - mówi, przypominając, że ma to od szkoły muzycznej, gdzie zajęć było więcej niż w normalnej szkol, bo prócz normalnego programu szkoły podstawowej są jeszcze przedmioty muzyczne.

Miała okazję doświadczyć pracy w wolniejszym tempie.
- "Syzyfowe prace" były bodaj ostatnim filmem kręconym wedle dawnych zasad, czyli wolniej, dokładniej, bez pośpiechu, ale mojemu temperamentowi odpowiada jednak szybsze granie - powiedziała Jungowska podczas spotkania w ramach XV Tyskich Dni Literatury.

Bardzo lubi teatr, zwłaszcza teatr TV. Publiczność XV Tyskich Dni Literatury zobaczyła m.in. fragment sztuki "Od czasu do czasu" z 2000 r., mówiącej o roku 2020. Wszyscy przeżyli szok, kiedy w pierwszej scenie fragmentu aktorka pojawiła się w... masce.

Warto pamiętać, że Edyta Jungowska była tą aktorką, którą poproszono do kampanii lansującej czytanie dzieciom. Przed kamerą pojawiła się z własnym synem Wiktorem. Przyznaje, że ona wtedy zlekceważyła wagę czytania dzieciom i swojemu synowi zaprzestała czytania, kiedy miał 10 lat. Uznała, że sam już sobie potrafi czytać.
- To wielki błąd - mówi dzisiaj. - Trzeba czytać tak długo, jak tylko się da.

Sporą część spotkania wypełniła rozmowa o nagrywaniu audiobooków, dzięki którym aktorka doświadcza wiele niezwykłości w swoim życiu (spotkała się np. z wnuczką Astrid Lindgren, autorki książek o Pippi).

Wieczór z Edytą Jungowską w ramach XV Tyskich Dni Literatury był wzbogacony fragmentami filmów i animacji do audiobooków.

Dziś ostatnie już spotkanie XV Tyskich Dni Literatury. Z Jackiem Komudą (o godz. 18), autorem m.in. „Diabła Łańcuckiego”, na podstawie którego powstaje serial o wielkim awanturniku, Stanisławie Stadnickim. Zagra go Piotr Zawadzki, który do Tychów przyjedzie z Komudą na to spotkanie autorskie. Niestety, miejsc już nie ma, ale spotkanie będzie transmitowane na profilu Facebookowym Miejskiej Biblioteki Publicznej.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto