Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Szczygieł: Po co żyje człowiek? Dlaczego nie da się kląć po czesku?

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
XV Tyskie Dni Literatury: Spotkanie z Mariuszem Szczygłem
XV Tyskie Dni Literatury: Spotkanie z Mariuszem Szczygłem Jolanta Pierończyk
XV Tyskie Dni Literatury: 4-8 października 2021. Pierwsze spotkanie za nami. Spotkanie z Mariuszem Szczygłem. Było m.in. o przedmiotach, którymi się otacza, o tym, co chowa pod poduszkę, o pisaniu i rozumieniu tego, co zostało napisane, ale też o zastanawianiu się, po co człowiek żyje.

Ludzie,którzy przyszli na spotkanie, znają Mariusza Szczygła jako dziennikarza i autora reportaży, a w ciągu tych prawie dwóch godzin w tyskiej mediatece poznali człowieka.

Człowieka, który starannie dobiera przedmioty do swojego otoczenia. Każdy z nich ma u niego znaczenie, z każdym wiąże się jakaś historia.

Ot, na przykład obraz w sypialni. Jest cały ... czarny, jak pofałdowana folia. Imitacja folii.

- Dla wielu jest to okropność, a mnie ten obraz pozwala się skupić. Jest to przedmiot kontemplacyjny. Poza tym wiem, że jest to jeden z obrazów tej malarki po śmierci ojca. Wtedy bowiem ona, portrecistka, poczuła, że nie jest już w stanie malować twarzy, kiedy nie ma tamtej. Każdy obraz to po prostu kawałek życiorysu, cudzych przeżyć – powiedział Mariusz Szczygieł, podkreślając, że to współgra z jego zawodem. Bo jako reporter zbiera cudze przeżycia i na nich buduje swoje opowieści.

Zeszłego lata spełnił swoje marzenie o akwarium. Jest to ogromne akwarium na 140 litrów. Uwielbia je czyścić, przycinać rośliny. Robi to nocą przy dźwiękach muzyki jazzowej z radiowej „dwójki”. Natomiast nienawidzi grzebania w ziemi.

Ma też pokaźną kolekcję widokówek trójwymiarowych, które zbiera od dziecka i marzy o wystawie.

Oczywiście, było też o pisaniu.

Pisanie jest procesem poznawczym. Pisząc, poznaję swoje myśli, siebie. Zderzam się wtedy z własną myślą. Pisać to, jak mówią Czesi, wywentylować problem. Pisanie to bowiem także proces terapeutyczny

- powiedział i dodał, że wszystkich zachęca do pisania, opisywania swojego problemu, nawet gdyby to miał być tylko zapis hasłami bez ich rozwijania.

Lubi pisać. Wszystko, co napisze, czyta na głos, bo wtedy można wychwycić wszelkie zaburzenia rytmu i inne potknięcia, niedoskonałości. Zachęcał publiczność do czytania na głos nawet pism kierowanych do urzędu.

Swoje książki traktuje jak dorosłe córki, które w pewnym momencie muszą pójść w świat i żyć swoim życiem. Dlatego nie ingeruje w to, co się z nimi potem dzieje. Nie sprawdza, jak zostały zaadaptowane przez jakiegoś reżysera. Przychodzi dopiero na próbę generalną, kiedy nie ma już miejsca na żadne poprawki. Nie ukrywał, że bywa zaskoczony. Tak było np. z książką pt. "Zrób sobie raj", która mówi o bezbożnych Czechach i o tym, jak się żyje bez religii. A tymczasem Katarzyna Adamik zrobiła z tego przedstawienie, które każe uważać z tym życiem bez Boga. Coś zupełnie innego niż autor miał na myśli, ale temu autorowi to akurat zupełnie nie przeszkadza.

- Każdy czyta przez siebie - powiedział.

Na koniec Mariusz Szczygieł poruszył kwestię sensu istnienia.

Po co żyje człowiek? Przychodzi czas na stawianie sobie takiego pytania. Pomyślałem, że po to, by sobie nawzajem przynosić ulgę: poprzez literaturę, muzykę, sztukę, miłość… To jest chyba największa wartość w tym ogólnym bezsensie

- powiedział.

I - dodał - należy żyć tak, by w ostatniej godzinie miał nas kto trzymać za rękę.

Powiedział i to, że ceni przedmioty po zmarłych. One bowiem uświadamiają przemijanie, uzmysławiają nam naszą śmiertelność. Człowiek wtedy zaczyna żyć uważniej.

Co chowa pod poduszką?
Odpowiadając na to pytanie, potraktował je metaforycznie. Że chodzi tu o coś, co się w sobie ma, ale chowa się to przed światem. Jak na przykład złość.
- Nigdy nie wyładowuję jej na innych. Ale to nie znaczy, że mnie nie ogarnia. I wtedy w domowym zaciszu po prostu klnę - wyznał.
- Po polsku czy po czesku? - dopytywała się prowadząca to spotkanie Agnieszka Strzemińska z Radia Katowice.
- Po czesku nie da się kląć. Bo przekleństwo najcięższego kalibru brzmi: "wypadnij". Nie ma w tym czeskich przekleństwach mocnego "r" - wyjaśnił.

Dziś o godz. 18 w ramach XV Tyskich Dni Literatury rozpocznie się spotkaniem z Maciejem Orłosiem. Niestety, miejsc już nie ma. Będzie jednak transmisja na żywo na stronie MBP Tychy.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto