Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 1:3. Niemoc sosnowiczan trwa

Patryk Trybulec
W takich okolicznościach padła pierwsza bramka dla GKS Tychy autorstwa Damiana Szczęsnego
W takich okolicznościach padła pierwsza bramka dla GKS Tychy autorstwa Damiana Szczęsnego Patryk Trybulec
W tym składzie Zagłębie na pewno nie utrzyma się w drugiej lidze - wypalił na pomeczowej konferencji trener sosnowiczan, Piotr Stach. To była jedyna nowość jaką można było usłyszeć ostatnio z ust szkoleniowca skleconej naprędce drużyny, która przegrywa mecz za meczem.

Generalnie po kolejnych porażkach Stach zmuszony jest się nieustannie powtarzać.

- Już mi się odechciewa mówić cały czas to samo. Czyli to, że zespół ma potencjał i że zawodnicy z zaangażowaniem podchodzą do treningów, ale że to nie wystarcza, bo po prostu brakuje im umiejętności - kręcił głową Stach.

Pierwsze minuty meczu nie zapowiadały jednak takiego obrotu sprawy. Wydawało się nawet, że młodzi piłkarze Zagłębia są w stanie sprawić niespodziankę, bo to oni pierwsi zaatakowali i dłużej utrzymywali się przy piłce. Problem w tym, że o ile pod polem karnym rywala sosnowiczanie prezentowali się całkiem nieźle, o tyle po drugiej stronie boiska zawodnicy odpowiadający za obronę zawodzili na całej linii. Pierwszy poważny błąd popełnili już w 13. minucie, i od razu przypłacili go straconym golem zdobytym przez Damiana Szczęsnego.

- Gdybyśmy inaczej zagrali z przodu, to może obrońcy nie mieliby takich problemów. Wszyscy się bronimy i wszyscy atakujemy - starał się bronić kolegów Rafał Jankowski.

To właśnie on jeszcze przed przerwą zdobył wyrównującego gola, a trybuny Stadionu Ludowego po raz pierwszy nieco się ożywiły.

Po zmianie stron spotkanie zdominowali jednak tyszanie. Zarówno na widowni, jak i na boisku. Kibice GKS rozpoczęli zorganizowany doping, a na placu gry pojawiła się odmieniona drużyna.

- Powiedzieliśmy sobie w przerwie kilka ostrych słów - zdradził Krzysztof Bizacki, który coraz lepiej czuje się na lewej stronie boiska, gdzie ustawia go trener Piotr Mandrysz. To właśnie z tego rejonu boiska dośrodkowywał piłkę wprost na głowę Remigiusza Malickiego, który najpierw wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a potem przypieczętował zwycięstwo.

Radości nie krył trener Mandrysz, który przed laty był piłkarzem Zagłębia. - Na Ludowym krążą chyba jakieś pozytywne dla mnie fluidy, bo jako trener przyjechałem tu po raz trzeci i odniosłem trzecie zwycięstwo - relacjonował szkoleniowiec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto