Kolizje i wypadki jeszcze do niedawna były tutaj codziennością. W dni deszczowe policja i straż miejska wyruszały do zdarzeń nawet po kilka razy dziennie. Mowa o odcinku Drogi Krajowej nr 1 w stronę Katowic na wysokości pętli oświęcimskiej.
Pod koniec czerwca zginęło tutaj półtoraroczne dziecko, gdy prowadzony przez jego ojca fiat marea uderzył w rosnące na łuku drogi drzewo. Wtedy poważnie zaczęto myśleć o poprawie bezpieczeństwa na tym kilkusetmetrowym odcinku. Jeszcze miesiąc temu pisząc o nim nazwaliśmy je "asfaltowym łukiem śmierci".
Wiele wskazuje na to, że feralny odcinek DK 1 zmienia jednak swoje tragiczne oblicze. W ostatnim czasie poprawiono tu oświetlenie, założono nowe barierki energochłonne oraz oznakowano załamania drogi.
- To fakt, zdarzeń jest mniej. Jest to miejsce często przez nas patrolowane i dozorowane. Zmusili nas tego sami kierowcy, często nie zachowują ostrożności. Jeżeli dołożyć do tego specyfikę tego miejsca, to efekt bywa wręcz tragiczny - tłumaczy komisarz Jarosław Myślak, zastępca Naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Tychach.
Od wczoraj policyjny radiowóz stoi w tym miejscu bez przerwy. Widać go już z daleka, dlatego kierowcy natychmiast zdejmują nogę z gazu. I chociaż okazuje się, że samochód jest... jedynie makietą, to o taki właśnie efekt chodziło. Jest to pierwsza taka atrapa w mieście. Umieścił ją tutaj zarządca drogi na wniosek tyskiej "drogówki".
Lepiej nie przyzwyczaić się jednak, że to tylko makieta, bo czasami obok niej stanie prawdziwy policjant. Jak nas zapewniono, tradycyjne patrole wciąż będą odwiedzać łuk każdego dnia, a łamiący przepisy kierowcy będą karani surowymi mandatami.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
