MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Żongler za barem

(ls)
Fruwające butelki w wykonaniu Wojciecha Sztaby. Fot. Zbigniew Marszałek
Fruwające butelki w wykonaniu Wojciecha Sztaby. Fot. Zbigniew Marszałek
Każdy, kto obejrzał film "Cocktail" z Tomem Cruisem, wie, na czym polega tzw. wolny styl w barmaństwie. To najwyższa szkoła wtajemniczenia w tym zawodzie.

Każdy, kto obejrzał film "Cocktail" z Tomem Cruisem, wie, na czym polega tzw. wolny styl w barmaństwie. To najwyższa szkoła wtajemniczenia w tym zawodzie.

Wśród najlepszych

Wojciech Sztaba z Tychów opanował tajniki barmańskiej żonglerki i należy do krajowej czołówki. Brał udział w wielu zawodach. Jak jednak wygląda taka mistrzowska impreza?

- Po odprawie z sędziami barmani przystępują do pokazów według wylosowanych numerów - opowiada. - Popisy oceniają sędziowie techniczni i degustacyjni. Ci pierwsi zwracają uwagę na poszczególne ewolucje wykonywane w takt muzyki. Odejmują punkty na przykład za rozlanie napoju lub upuszczenie butelki. Potem następuje degustacja, bo nie jest bez znaczenia to, co się namiesza.

Jak mówi, można w sposób efektowny powlewać różne składniki i wyjdzie z tego... kompot. Zasada jest taka, by drinki standardowe smakowały tak samo pod każdą szerokością geograficzną. Istnieje ogólnoświatowy kanon klasycznych drinków, rekomendowanych przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Barmanów. Jest jednak duże pole do popisów i własnej inwencji.

- Barman musi zapamiętywać receptury wymyślonych przez siebie drinków lub je spisywać i mieć przy sobie. Co z tego, że zrobi fantazyjny napój, który będzie smakował klientowi, skoro ten poprosi jeszcze raz o to samo, a barman nie będzie pamiętał, z czego i w jakich proporcjach zrobił drinka - mówi.

Puchar Gór Sowich

Absolwent tyskiego liceum zawodowego o specjalności kelnersko-barmańskiej ma już na koncie kilka sukcesów, m. in. czwartą lokatę podczas zawodów Tropical Summer Drink czy zwycięstwo w Pucharze Gór Sowich w Bielawie.
Uczestniczył też w pokazach w Katowicach, Mrągowie, Żywcu, Mikołajkach oraz podczas targów w Poznaniu.

- Są dwa sposoby barmaństwa - mówi Sztaba. - Klasyczny polega na przyrządzaniu i podawaniu drinków standardowych i wymyślonych z wykorzystaniem miarek barowych, odpowiednich szklanek, shakera. Drugi to tak zwany free style z wprowadzeniem do pokazu elementów ekwilibrystyki. To poważne wyzwanie, bowiem trzeba w nim opanować nie tylko żonglerkę, ale także wiedzieć, ile nalać, a "na oko" się nie da. Jeśli ma to być pięćdziesiąt mililitrów, to właśnie tyle dokładnie trzeba wlać. Inaczej zamiast drinka będziemy mieli po prostu... kompot.

Dodaje, że wielu barmanów uczestniczy w pokazach typu "extreme". Trwają one dziesięć, piętnaście minut, towarzyszy im specjalnie dobrana muzyka.

- Mój popisowy "numer" to żonglowanie trzema butelkami, z czwartą ustawioną na głowie. Istota tkwi w tym, by patrzący nie zorientował się, w którym momencie jest komponowany drink i jak powstał - tłumaczy.

Butelka na kolanie

- Najpierw trenowałem w domu, nad tapczanem, żeby nie potłuc butelek - opowiada Sztaba. - Nabierałem wprawy i po prawie dwóch latach mogłem zaprezentować się publiczności.
Mimo doświadczenia zdarzają się nieprzewidziane okoliczności i kontuzje.

- Kiedyś rzucając butelkę, rozbiłem sobie kolano i miesiąc nie trenowałem - przyznaje.

W barmańskich zawodach nie ma sezonu - tutaj rywalizacja trwa cały rok.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto