Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fenomen górnośląski w pisarstwie Alojzego Lyski

Jolanta Pierończyk
Alojzy Lysko w Sali Lustrzanej pszczyńskiego zamku
Alojzy Lysko w Sali Lustrzanej pszczyńskiego zamku Jolanta Pierończyk
Fenomen górnośląski w pisarstwie Alojzego Lyski - taki był temat lutowego wykładu w cyklu "Studium muzealne" w Sali Lustrzanej Muzeum Zamkowego w Pszczynie. Gościem był bojszowianin, Alojzy Lysko, autor m.in. wielkiego dzieła pt. "Duchy wojny".

- Tożsamość jest decyzją. Tożsamość górnośląska – szczerością. Kto taką decyzję podejmie, publicznie ją wyrazi, jest człowiekiem szczerym, choć ta szczerość jest okupiona cierpieniem, a w najlepszym razie upokorzeniem – powiedział Alojzy Lysko, autor wielu ważnych książek dla Górnego Śląska, podczas wykładu „Fenomen górnośląski w moim pisarstwie” w ramach cyklu „Studium Muzealne” w Sali Lustrzanej pszczyńskiego zamku.
Po co nam zatem taka szczerość, skoro przynosi cierpienie? Nagrodą – jak powiedział prof. Zbigniew Kadłubek – jest „niezwykła afirmacja życia w prawdzie”.

- Wszystko jest wtedy jasne. Nie ma krętactwa. Profitów wprawdzie z tego nie ma, ale życie w prawdzie to wierność naszym przodkom i… leczenie innych z nienawiści. Bo tożsamość jest lekarstwem – podkreślił Alojzy Lysko. – A fundamentem tożsamości jest język, czyli książki, biblioteka.

Elias Canetti, poliglota, prócz języków wyróżniał też język duszy. – Język gorejącego serca – mówił Lysko, dodając, że najdoskonalszą definicją ojczyzny jest biblioteka pełna ksiąg pisanych językiem duszy.
- Bez tego języka nie ma literatury regionalnej, w tym przypadku górnośląskiej – zaznaczył, wywodząc słowo „region” od „regnum, regio”, czyli król, książę.

- Region to złoże uduchowienia, z którego można czerpać energię tożsamości – mówił gość. – Wartościowej książki nie napisze ten, który się nie identyfikuje z regionem. Literatura regionalna musi czerpać siłę z przeszłości, kultury, mitologii regionu.

Co to jest literatura regionalna, górnośląska? Za prof. Kadłubkiem, powtórzył, że to jest centrum odniesień i wszystkiego, co wiąże się z Górnym Śląskiem i składa na tzw. fenomen górnośląski.

- Fenomen górnośląski to stała gotowość do prowadzenia dialogu ze swoją ziemią, słuchania jej, rejestrowania jej bolączek, krzywd, ale i radości. To jest odpowiadanie na jej wołanie – mówił, dodając, że odpowiadanie, odpowiedź są spokrewnione z odpowiedzialnością. – Trzeba być nieustannie odpowiedzialnym za swoją ziemię. Jak się zadomowi w człowieku ten fenomen, to spotęguje się energia społeczności. I ja ten fenomen górnośląski wchłonąłem w siebie. We mnie zadomowił się genius loci, anioł miejsca.

Alojzy Lysko przyznaje się, iż mówią mu, że jest chory Śląsk. – Tak. To jest choroba. Ale tak trzeba. Musi zapłakać nad tą ziemią ten, który chce, by inni płakali, czytając jego książki – mówił.

Swój program, jak to określił, sprowadził do pięciu zasad. Pierwsza z nich to – przerwać milczenie.
- Milczenie, milkliwość jest formą poddaństwa, przejawem strachu. Z powodu milczenia Górny Śląsk jest tylko zaludniony, a nie zamieszkany, bo mieszkać, to poważyć się na mówienie. Tylko mowa niesie przekaz światu. Milczy bezrozumny. Milczenie górnośląskie jest autonegacją. Kto milczy, neguje samego siebie, wypiera się prawdy – mówił Lysko.

Zasada druga to uznanie i wzbogacanie języka śląskiego.
- Język to z jednej strony dźwięki, z drugiej znaki. Jeśli to będą tylko dźwięki, to umrą wraz z człowiekiem, który je wydawał. Żeby przetrwać etnicznie, musimy oprzeć się na znakach, stworzyć książki, bo tylko tak możliwy jest przekaz pokoleniowy – mówił gość.

Zasada trzecia – posługiwać się „słowem wywyższonym”, logosem. Tu wzorem są dzieła m.in. Angelusa Silesiusa, Martina Opita czy Tadeusza Kijonki. – Każdy Górnoślązak powinien kilka sonetów tego ostatniego umieć na pamięć – pokreślił. – Tylko gdzie młodzież ma się zetknąć z tą twórczością, kiedy edukacji regionalnej nie ma? Można się oczywiście dać spolonizować, ale jak chcemy ocaleć jako Górnoślązacy, to odpowiedzialność za tę edukację spada na dom.

Alojzy Lysko przyznał, że stara się dążyć do szczytu logosu.
Czwarta zasada to pielęgnowanie pamięci. Zdaniem Alojzego Lyski, nie można liczyć, że ekipy rządzące będą dbały o prawdę historyczną. – Każda władza wyciąga z przeszłości tylko to, co jej pasuje. O pamięci zbiorowej decyduje władza. Dlatego tak ważny jest dom, górnośląski dom, o którym Dorota Simonides mówiła, że jest twierdzą swojskości, w której żyją pamięć domowa, wspomnienia, pamiątki – podkreślał prelegent.
Zasada piąta to próba przetrawienia wszystkich traum, cierpień i krzywd Górnego Śląska w XX wieku.
- Specjalnie kładę nacisk na słowo „próba”, bo żeby te wszystkie cierpienia i krzywdy wyrazić i światu przekazać, potrzeba by potęgi umysłu i siły serca Dantego, ale na razie takiego Dantego nie mamy – mówił Alojzy Lysko.
Są natomiast jego „Duchy wojny”, czterotomowa, wzruszająca opowieść o wojennej tułaczce jego ojca, którego nie znał, o żołnierzach wcielonych do Wehrmachtu, o wdowach po nich, o osieroconych dzieciach, a teraz pisze o ofiarach Tragedii Górnośląskiej. O „Duchach wojny” Małgorzata Szajnert powiedziała, że jest to jedna z najważniejszych książek Górnego Śląska.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto