- Ten obraz, zatytułowany „Agnieszka”, powstał zaraz po śmierci Agnieszki Osieckiej, której twórczość zawsze lubiłem i ciągle odkrywam na nowo – mówi Jacek Rykała, artysta malarz, poeta i reżyser.
Główną część obrazu zajmuje właściwie podwórko. – Nie jest to jakieś konkretne podwórko – zastrzega artysta. – Ja „konstruuję” podwórka z różnych elementów, które mam w materiale zdjęciowym. To są moje podwórka. To jest takie symetryczne: z jednej strony i z drugiej – brama. Wygląda jak miejsce jakby opuszczone przez ludzi, bo jak widać trawy miały dość czasu, żeby się swobodnie rozrosnąć. Lubię trawy, łopiany, poświęciłem im osobne cykle w mojej twórczości. Trawy dopowiadają naszą historię. Uświadamiają nam, że istniejemy dość krótko, że przemijamy. Ten obraz właśnie jest też trochę o przemijaniu.
W dolnym pasku pod podwórkiem uwagę zwraca stara fotografia dziewczynki w komunijnym stroju.
- Znalazłem to zdjęcie w antykwariacie czy archiwum rodzinnym, już nie wiem dokładnie. Ono jest dla mnie niezwykłe. Posiada graficzność pewnej biedy. To jest dla mnie Agnieszka. Agnieszka Osiecka, która do końca życia była taką dziewczynką. Zupełnie nie potrafiła się znaleźć w tym życiu.
Pasek, w który wkomponowana jest rzeczona fotografia, składa się z różnych elementów drewnianych. – To są gotowe przedmioty, który od lat współtworzą moje obrazy. Znajduję je w domach przeznaczonych do wyburzenia lub gdzieś porzucone. Są to różnego rodzaju kawałki drewna, na których czas wypisał czyjeś życie i które w sposób sensualny dopowiadają klimat moich obrazów.
„Agnieszka” sąsiaduje z obrazem, na którego pierwszym planie widać motor w bramie.
- To jest brama przechodnia – mówi artysta. - Bramy to cały nurt w mojej twórczości. Są dla mnie metaforą naszego życia, przejścia, pewnych przestrzeni, w której żyjemy, czasu umownego, różnych czasów. Ten obraz to też opowieść o mgle. Prawie wszystkie tu prezentowane moje prace są związane z mgłą. A motocykl to wspomnienie z dzieciństwa. Wspomnienie wakacji w górskiej wiosce, gdzie wówczas jeszcze elektryczności nie było. Najstarszy syn w niemal każdej tamtejszej rodzinie wyjeżdżał do pracy na Śląsk i od razu kupował motocykl, żeby łatwiej utrzymywać kontakt z rodziną. Najpierw był to jakiś zdezolowany motor, potem lepszy, a kończyło się na junaku. Pamiętam, że zawsze rano w niedzielę te motory, starannie wypolerowane, błyszczały w słońcu, odpoczywając po nocnej wyprawie na zabawę w remizie. Motocykl to była ta odrobina luksusu tamtych młodzieńców. I ten obraz to mój dialog z przeszłością.
Wszystkie obrazy Jacka Rykały opowiadają jakieś historie. Warto spróbować je odczytać.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?