Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Ślązacy spędzali święta w niemieckim wojsku?

Jolanta Pierończyk
Wspomnienia pozostawili nam w swoich pamiętnikach i pożółkłych listach

23 grudnia 1943, Genua Port – Tak dzień jakoś przeleciał i już wieczór, i spać trzeba iść. Miałem możność iść na miasto, ale nie wypadło na mnie. Dostaliśmy dzisiaj wieczorem jeszcze zupę, co została z obiadu. Dawno tak się nie najadłem jak dzisiaj. Tak to przy wojsku czasem jest wszystko, a znowu czasem nie ma nic. Jest światło, jest umywalnia z wychodkiem i piecyk, i można sobie na wszystko pozwolić. Tylko, że nie można na miasto wyjść i nie można nic zakupić, ale przyjdzie znowu czas, że nadejdą te radosne chwile.

24 grudnia 1943 - … Dzisiaj kiedy tak daleko od Was, kochani Rodzice, i siedzę sobie przy stoliku i zapisuję dla mojej pamięci, że kiedyś może wrócę do was i znów cieszył się będę. Wy tam wigilię będziecie odprawiali bez nas i o nas na pewno będziecie pamiętać. Już zeszłego roku na Was wspomniałem i kilka słów sobie popisałem i dzisiaj tak samo z myślami o Was, że pewno Wam smutno będzie, że pomimo tylu synów może żaden z Wami nie zasiadł do stołu wigilijnego.

25 grudnia 1943 – Wczoraj miałem wachtę od pierwszej do trzeciej i tak myślałem o naszych świętach u nas w domu (…). Z Włochem stałem i uczyłem się tej włoskiej mowy. Smutno Boże, że tyle ludzi tak daleko musi być od swoich i przy obcych ludziach spędzać te radosne chwile. Dosyć dobrze my nasze święta odprawili i dostali my pierników pełną tytkę, orzechów, cukierków, jabłek, pomarańcze i wódki i można się było dobrze ubawić w ramach jednej grupy w porcie, w Genui, i tak my całą noc wachtę stali jak poprzednie dni i pomimo to odprawili my wigilię dobrze.

26 grudnia 1943 – Drugie święto Bożego Narodzenia. Cudny dzień i tak przeleciał i tak dalej na czekaniu tego końca wojny

Autor tych zapisków, Alojzy Szczepanek, nie wrócił z wojny. Do jego rodzinnego domu na Wartogłowcu trafił jedynie ten skrupulatnie prowadzony pamiętnik, który mówi więcej niż powiedziałby sam autor. Bo to zapiski na gorąco, dzień po dniu. Prowadził je jeszcze w lutym 1944 roku.

Ten pamiętnik mówi więcej niż listy, które przychodziły z wojny i do dziś przechowywane są u adresatów. Bo w listach żołnierze na ogół przemilczali swoją codzienność. Listy pełne są pozdrowień dla członków rodziny, pytań o krewnych, zwłaszcza tych na wojnie, i rozważań na temat… urlopu. Żołnierze lubili dzielić się ze swoimi najbliższymi przede wszystkim nadzieją na urlop lub obawą, czy go dostaną oraz planami na ten wyczekiwany czas, ewentualnie wracali do mile spędzonych chwil z rodziną w czasie któregoś z niedawnych urlopów. Głównie przeszłość i przyszłość – raczej mało tu i teraz. A jeśli już, to bez skarg, bez narzekania i bez większych szczegółów. Choć czasem trudno było nie dać upustu zniechęceniu. Zwłaszcza w okolicy świąt. „Już mi się to życie zaczyna brzydnąć, gdyż się tak ciągle trzeba poniewierać z miejsca na miejsce. Tutaj to nie mamy żadnego spokoju: alarm za alarmem. Z jednego przychodzimy, a drugi się zaczyna i to tak od rana do rana. Jednym się tylko jeszcze pocieszam i to tą nadzieją, że to się kiedyś musi skończyć” – pisał 13 grudnia 1944 jeden z żołnierzy do znajomej w Czułowie.

„… trochę kawy i surowa cebula – tak się żywię. Pełny rugzak (der Rucksack – niem. plecak) mam cebuli i drogą jem jakby jabłka. Śmierdzę już od niej jak żyd, ale lepiej śmierdzieć jak głód cierpieć” – pisał inny z Grecji.

„Ja to tak spędzam te święta zupełnie sam, bo nie mam tu jednego mojego kolegi i tak sobie myślę, że to już na pewno będą ostatnie, które spędzam w tym chacharskim mundurze, bo kiedyś musi przyjść koniec temu wszystkiemu” – czytamy w liście z roku 1943

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto