Kamienie ze ścieżki zasypują plac zabaw

Nowy plac zabaw na osiedlu Balbina to największy taki obiekt w mieście. Kosztował blisko 800 tys. zł. Miesiąc temu do użytku oddało go Tyskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

Sęk w tym, że o ile sam plac jest wyłożony specjalną nawierzchnią syntetyczną, to otacza go szutrowa ścieżka, z której kamyki trafiają na teren placu, powodując ryzyko zranienia bawiących się tam dzieci.

- Zdarza się, że same rzucają tymi kamykami. Rano wprawdzie ktoś je sprząta, ale po południu, kiedy dzieci jest najwięcej, to kamyki wciąż lądują w na placu - opowiada Joanna Witas. - Zdarzają się też sytuacje, w których młodzież złośliwie wrzuca kamienie na plac.

Dlaczego w takim razie wokół placu zabaw powstała taka, a nie inna ścieżka? - Szutrowa nawierzchnia miała uniemożliwić ściganie się rowerzystom i rolkarzom, którzy również są zagrożeniem dla dzieci - tłumaczy Marek Kaszuba, prezes zarządu TTBS.

Jednak według rodziców, te kamyki są nie mniej niebezpieczne i proponują stworzenie tam zwykłego chodnika.

- Jak się tu dziecko przewróci, to może się zranić, a nawet stracić oko. Natomiast na ceglanej nawierzchni najwyżej nabije sobie guza - mówi Aniela Pawlaczyk.
TTBS dostrzegł już swój błąd i ma zamiar naprawić sytuację.

- W przyszłym roku zmienimy tę ścieżkę. Albo złączymy kamyki za pomocą specjalnej żywicy, albo zrobimy ceglaną nawierzchnię, a na niej progi zwalniające - mówi prezes.

Problemem nie jest jednak tylko sama ścieżka. Według Marii Stojeckiej, niebezpieczne są też niewielkie murki postawione przy piaskownicy. Dzieci bardzo często z nich skaczą, czasem z jednego na drugi. W czasie takiej zabawy może kiedyś dojść do nieszczęścia.

- Te murki nie są zagrożeniem. W planach zostały zachowane wszystkie wymagane odległości bezpieczeństwa - tłumaczy prezes Kaszuba.