Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stefan Zigardy, bramkarz GKS Tychy. Rozmowa

HAKI
Stefan Zigardy, bramkarz GKS Tychy
Stefan Zigardy, bramkarz GKS Tychy HAKI
Stefan Zigardy, bramkarz GKS Tychy, opowiada o roli bramkarza, magii domowego lodu i nastrojach w drużynie przed kolejnymi spotkaniami z Aksam Unią Oświęcim. W tej chwili stan play-offowych rozgrywek wynosi 2:2.

Piątkowy mecz z Aksam Unią Oświęcim zakończyły rzuty karne. Tu szalenie istotna była pana rola. Jak to właściwie jest z tymi karnymi?
Rzuty karne są jak loteria. Szanse rozkładają się pół na pół. To tak jakby rzucić monetę - raz wypadnie orzeł, raz reszka. Każdy zawodnik ma do nich indywidualny stosunek. Są napastnicy - na przykład Milan Baranyk - którzy lubią karne, ale są też tacy, którzy ich nie kochają.

A pan?
Lubię! W czasie treningu wykonujemy dużo takich ćwiczeń, gdy bramkarz jest sam na sam z napastnikiem. Z tym, że trening to jedno, a mecz to drugie. Jak gra już się toczy, najważniejsza jest spokojna głowa – wtedy można zrobić dokładnie to, co się chce.

Łatwo zachować ten spokój podczas meczów na wyjeździe, gdy z trybun słychać gwizdy?
Gwizdy? Tego się nie słyszy. Trzeba się wyłączyć i wykonać swoją pracę najlepiej jak się umie.

A jak gra się u siebie, to też trzeba się wyłączyć?
Gra na swoim lodzie jest inna - zawsze dodaje skrzydeł. Wtedy inna jest też odpowiedzialność za wynik. W domu walczymy wspólnie – kibice są naszym szóstym zawodnikiem. Na wyjeździe jesteśmy sami, ale i tak wiemy, że oni nas wspierają.

No właśnie – a czy pan zdaje sobie sprawę, że jest ulubieńcem tyskich trybun? Kibice pana kochają. Jak pan to zrobił?
Dowody sympatii są potrzebne każdemu graczowi. To taka nagroda za ciężką pracę. Zdecydowanie milej jest słyszeć jak skandują twoje nazwisko niż gwizdy (śmiech). A recepta jest prosta: dać z siebie wszystko. Myślę, że gdy wyjeżdżam na lód, gdy rzucam się pod nogi napastników i bronię, daję największą radość naszym kibicom.

Za wami cztery półfinałowe mecze przeciw Unii Oświęcim. Obecnie stan rywalizacji play-off wynosi 2:2. To oznacza, że z Unią spotkacie się na lodzie przynajmniej dwa razy. Jak nastroje przed wtorkową i czwartkową batalią?
To jest play-off. Mamy wygrać cztery mecze i nieważne, czy wynik będzie 4:0, 4:1, 4:2… Gramy o wejście do finału – taki jest cel. Jesteśmy odpowiedzialni za ten awans, to nasz obowiązek. Moim zdaniem, mamy cztery najlepsze piątki w Polsce, choć będzie nam brakować w składzie naszego kapitana Michała Woźnicy. We wtorek liczymy na wsparcie kibiców, a na lodzie damy z siebie wszystko

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto