Tychy Falcons kontra Gliwice Lions - 26:3

Już pierwsza seria ofensywna sobotniego meczu przyniosła Lwom punkty. Ładnym kopnięciem z pola popisał się Adam Nelip. Od tego momentu przyjezdni zaczęli coraz bardziej przejmować inicjatywę. Kolejne długie serie ofensywne przynosiły im przyłożenia po akcjach biegowych. Na początku drugiej kwarty Sokoły wyszły na prowadzenie po zagraniu Jakuba Gołosza. Do przerwy różnica urosła do 11 punktów po touchdownie Roberta Ryszki.

Przełomowym momentem spotkania był splot wydarzeń na początku drugiej połowy. Tym razem piłkę po wykopie odbierali goście. Akcja powrotna nie powiodła się i zaczynali z 7. jarda przed własnym polem punktowym. Już w pierwszym zagraniu ofensywnym rozgrywający tyszan posłał piłkę w ręce jednego z rywali. Chwilę później na wysokości zadania stanęła formacja defensywna Sokołów. Już w pierwszej akcji ciągu ofensywnego Lwów piłka została przywrócona atakowi gości. Ten okazji nie zmarnował. W kolejnych zagraniach tyszanie przesunęli się z futbolówką na pierwszy jard przed polem punktowym rywali. Okazji nie zmarnował Mateusz Błazik.

Jeszcze przed końcem trzeciej kwarty, kolejną akcją biegową wynik meczu ustalił Grzegorz Dominik. Goście wygrali zasłużenie 26:3. Dzięki drugiej wygranej w trzech dotychczasowych spotkaniach Falcons zajmują obecnie drugie miejsce w Grupie Zachodniej PLFA I. Z dwoma porażkami Lwy są obecnie na piątej, ostatniej lokacie.

- Wilcze Gardło jest dla nas szczęśliwe jeśli chodzi o bilans zwycięstw. Graliśmy dzisiaj w Gliwicach drugi raz i znowu triumfowaliśmy. Widać było, że zawodnicy grający w naszym ataku odrobili zadanie domowe. Linia ofensywna dobrze blokowała, a running backowie skutecznie korzystali z otwieranych lu_k - skomentował Wojciech Grzybek, trener Tychy Falcons. - _Do meczu z Husarią przystąpimy tak samo skoncentrowani jak dzisiaj. Mam nadzieję, że uda nam się pierwszy raz wygrać ze szczecinianami.

- Oglądamy i analizujemy mecze. Bardzo dokładnie przyglądaliśmy się Falcons i byliśmy gotowi na ich styl gry zarówno w ataku, jak i obronie. Niczym nowym nas nie zaskoczyli. Mimo tego nie potrafiliśmy ich zatrzymać. Myślę, że przegraliśmy pojedynkami jeden na jeden - powiedział Paweł Klawender, trener Gliwice Lions.

Najlepszym zawodnikiem Falcons był grający w trzeciej linii obrony Kamil Duda. Co ciekawe nie był on w pierwszym składzie formacji obrony tyszan. Znakomicie grę po ziemi prowadzili running backowie Robert Ryszka, Mateusz Błazik i Jakub Gołosz. Skutecznie wspierał ich skrzydłowy Grzegorz Dominik.

Tomasz Olczek jest Lwem, który zasłużył na wyróżnienie. Ten nominalny skrzydłowy ponownie wystąpił na pozycji rozgrywającego. Popisał się kilkoma dobrymi biegami. W grze podaniowej kierowana przez niego ofensywna nie odniosła wielu korzyści.

Już 31 maja gliwiczanie będą mieli szansą na rewanż. Wtedy to Falcons będą gospodarzem dwumeczu w ramach sezonu zasadniczego.

Kolejny mecz ligowy Lwy rozegrają 11 maja, gdy na własnym boisku podejmą Cougars Szczecin. Tego samego dnia Sokoły zmierzą się z drugim z pierwszoligowców z województwa zachodniopomorskiego - Husarią.

Gliwice Lions - Tychy Falcons 3:26 (3:0, 0:14, 0:12, 0:0)

I kwarta
3:0 40-jardowe kopnięcie z pola Adama Nelipy
II kwarta
3:7 przyłożenie Jakuba Gołosza po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marek Sawczyk)
3:14 przyłożenie Roberta Ryszki po 3-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marek Sawczyk)

III kwarta
3:20 przyłożenie Mateusza Błazika po 1-jardowej akcji biegowej
3:26 przyłożenie Grzegorza Dominka po 5-jardowej akcji biegowej

Mecz obejrzało 200 widzów.

MVP meczu: Kamil Duda (safety Tychy Falcons)