24 lipca 2008 Mariusz Czerkawski pożegnał się z łyżwami w wymiarze zawodowym. Po 17 latach życia na lodzie. W styczniu 2009 jeszcze raz włożył koszulkę ze swoim ulubionym numerem 21 i w barwach GKS na lodowisku w Tychach pożegnał się z hokejem definitywnie. Jednym z pytań, jakie czekały na Mariusza w empiku, było: "Dlaczego tylko jeden mecz w barwach GKS, a nie cały sezon?"
- Nie byłem w stanie - przyznał się. - Mogłem się oczywiście "prześlizgać", ale nie o to mi chodziło. Zawsze chciałem być najlepszy. A w tym okresie mentalnie i zdrowotnie nie byłem już do tego zdolny. Lata na lodzie zrobiły swoje. Cieszyłem się z tego ostatniego meczu w Tychach, żałuję, że nie udało mi się strzelić bramki, choć bardzo się starałem. Na cały sezon nie mogłem sobie już wówczas pozwolić.
Prócz opowieści o tym, co znaczy być zawodowym hokeistą, jak się do tego dochodzi i co się z tym wiąże, Mariusz wpuszcza czytelnika także w sferę swojej prywatności. Z dużym umiarem, zgodnie ze swoją dewizą, że nie wszystko jest na sprzedaż, ale niczego nie ukrywa. Jest sporo zdjęć z córką, jest też wspólne zdjęcie trzech kobiet jego życia: Julii, jej mamy Izabeli Scorupco oraz obecnej żony, Emilii. I oczywiście zdjęcia Mariusza w różnym okresie życia, od przedszkola po dzień dzisiejszy.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?