Podczas konferencji prasowej, która poprzedziła koncert galowy, wszyscy laureaci chwalili świetną organizację i wspaniałą atmosferę, a nade wszystko możliwość zagrania z orkiestrą, i to jeszcze tak znakomitą jak Aukso Orkiestra Kameralna Miasta Tychy.
- Na ogół chwali się konkurs, w którym wygrało się pierwszą nagrodę. A ja dobrze o tyskim konkursie będę mówił mimo, że pierwszego miejsca nie zająłem. Będę do niego zachęcał i sam też zamierzam tu wrócić – powiedział 24-letni Sanel Radżic, który dwa lata temu był w Tychach z recitalem jako laureat konkursu w Kutnej Horze.
Wygrał 24 różnych konkursów. Tyski uważa jednak za jeden z najtrudniejszych. – To jest konkurs bardzo liczący się w świecie. To jest marka. I każdy młody gitarzysta chce to miejsce mieć w swojej biografii – powiedział Bośniak.
- Ale zgłaszają się tylko najlepsi. Tacy, którzy czują się na siłach zagrać w drugim etapie półrecital – zaznaczyła prof. Alina Gruszka, dyrektor artystyczna tyskiego festiwalu. – I dlatego nie przyjeżdża tu 80 chętnych, a tylko około 20.
Sami laureaci tę możliwość zagrania półrecitalu ocenili jako coś wspaniałego.
- Takie 40 minut daje szansę na swobodne wypowiedzenie się – powiedział Sanel z Bośni.
- Regulamin rzeczywiście może odstraszać, ale jednocześnie zachęca do podjęcia takiego wyzwania – powiedział niespełna 20-letni Marcin Kuźniar z Krakowa, najmłodszy laureat konkursu. – Przygotowanie takiego 40-minutowego programu to korzyść sama w sobie, bez względu na ocenę.
- Takie 40 minut daje szansę znaleźć siebie na scenie, po oswojeniu się z dźwiękiem w nowej przestrzeni i światłem oraz reakcją publiczności – stwierdził 24-letni Florian Larousse, który przyjechał tu zachęcony przez swojego kolegę, Gabriela Bianco, zwycięzcę tyskiego konkursu z roku 2006.
- W tegorocznym konkursie nie było drastycznie przegranych – powiedział przewodniczący jury, Marcin Dylla, który swoją wielką gitarową karierę zaczął od zwycięstwa w Tychach w roku 1996 (do roku 2007 wygrał potem 18 innych konkursów na całym świecie). – Wielu z uczestników coś nowego wnosiło, prowokując nas do zmiany gustów. Ktoś próbował oczarować dźwiękiem, inny jakby chciał wartość uczynić z perfekcyjnej kontroli nad instrumentem, ktoś jeszcze przekonywał do intelektualnego postrzegania sonaty w drugim etapie… Oczywiście, ideałem byłoby, gdyby to wszystko znalazło się w jednym wykonawcy. Burzliwych dyskusji nie było. Burza była w głowie każdego jurora z osobna. W chwili oddawania kartek z naszymi osobistymi ocenami czuliśmy się trochę jak uczniowie oddający kartkówki niepewni, czy dobrze napisaliśmy. Tak wysoki i wyrównany był poziom.
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?