MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Smolorz: Na Śląsku następuje odrzucenie przeszczepu

JOL
Michał Smolorz w Muzeum Miejskim w Tychach
Michał Smolorz w Muzeum Miejskim w Tychach Jolanta Pierończyk
- Kiedy w Warszawie pytają, co się na tym Śląsku dzieje, odpowiadam: „Następuje odrzucenie przeszczepu” – powiedział Michał Smolorz, felietonista m.in. „Dziennika Zachodniego”, podczas spotkania w cyklu „Popołudnia czwartkowe” w Muzeum Miejskim w Tychach.

Zdaniem Smolorza, ten przeszczep to kultura śląska stworzona po roku 1922, łącznie ze strojami śląskimi zespołów folklorystycznych oraz piosenkami śląskimi, także tymi powstańczymi, które powstały długo po powstaniach.

- Większość tych śląskich strojów wzięła swój początek w latach 20. na deskach projektantów – mówił. – Oczywiście, były wzorowane na opisach etnografów, głównie wrocławskich. To samo z większością piosenek. Autentyczna jest tylko „Karolinka”. A dowodem na to, że te śląskie piosenki są tworem stworzonym na potrzeby tego przeszczepu jest to, że są napisane literacka polszczyzną. Gdyby były rzeczywiście śląską tradycją, były napisane gwarą.

Żeby przeszczep nie został odrzucony przez organizm, aplikowany jest lek immunosupresyjne. I takie leki, zdaniem Smolorza, były Górnoślązakom aplikowane w postaci np. literatury Gustawa Morcinka, filmów Kazimierza Kutza czy koncertów Zespołu Śląsk Stanisława Hadyny.
- Gdzieś po roku 1989 skończyło się dawkowanie tego leku i zaczęły się pytania o prawdziwą śląską tożsamość – mówił gość dzisiejszego „Popołudnia czwartkowego”.

Zdaniem Smolorza, niekoniecznie trzeba cały przeszczep odrzucać, ale na pewno warto „przyswoić to, co wcześniej amputowano i odrzucono jako niepolskie”. Chodzi o literaturę.
- O tym, że tu na Śląsku żył i tworzył Eichendorff dowiedziałem się w …. Paryżu, kiedy trafiłem na francuski przekład jego wierszu i notkę, z której wynikało, że to wielki poeta z Górnego Śląska – wspominał. – Z Górnego Śląska i do tego wielki, a ja o nim nie słyszałem.

Michał Smolorz zwrócił uwagę na fakt, że jest na Śląsku jakiś problem z akceptacją przeszłości. Tego nie ma w innych regionach. – W Gdańsku nowe tramwaje mają nazwy Schopenhauer, Fahrenheit… i nikomu nie przeszkadza, że to Niemcy. To byli przede wszystkim wybitni gdańszczanie – opowiadał.

I przyznał się, jak w pierwszym odruchu zjeżył się, gdy we Wrocławiu ktoś powiedział, że też czuje się Ślązakiem. – Ale po namyśle musiałem mu przyznać rację, bo śląskość to jednak nie tylko krupniok, piwo, górnicze stroje i „Pyk, pyk z fajeczki”, ale też gotyckie mury wrocławskich kościołów, bruk z granitu, Angelus Silesius, Hauptmann…

Mniej więcej w taki sposób Michał Smolorz rozprawia się z mitami o Śląsku w swojej książce „Śląsk wymyślony”, którą nazwał opus vitae, czyli dzieło życia.

- Tożsamość jest z natury rzeczy kontrowersyjna – powiedział na koniec. – Ważne, by umieć się kulturalnie różnić. Żyjemy w wolnym kraju, każdy może się identyfikować, z czym mu się podoba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto