Restauracja Rock and Rondel w Tychach mówi: nie. Taka jest jej odpowiedź na pytania klientów, którzy chcą wiedzieć, czy wzorem innych restauracji, które mimo zakazu otwierają się i przyjmują gości na miejscu.
Marzy nam się powrót do normalności, ale nie takiej normalności, gdzie kelner obsługuje gości w asyście policji. Nie takiej, w której musimy się bać o to, kto wchodzi i zastanawiać, czy w pierwszej kolejności podać gościom piwo do stolika, czy najpierw się tłumaczyć komuś z tego, że chcemy móc normalnie pracować i żyć. Chcemy robić to, na czym znamy się najlepiej: gotować, karmić, tworzyć atmosferę, a nie walczyć jeszcze na kolejnym froncie
, czytamy w oficjalnym komunikacie na stronie Facebookowej restauracji.
Właściciele tłumaczą, że nie jest im łatwo - od wielu miesięcy angażują swoje siły w walkę o przetrwanie oraz utrzymanie klientów:
"dać Wam nasze najlepsze smaki, co prawda zamknięte w pudełkach, a nie na talerzu, ale jednak przygotowane z całym naszym zaangażowaniem i miłością do ludzi".
" I... - dodają - zwyczajnie nie mamy już siły na to, aby podejmować kolejną walkę, tym razem ze służbami".
A więc - nie. Nie będzie otwarcia bez oficjalnego zniesienia zakazu prowadzenia działalności gastronomicznej.
"Nasza decyzja nie oznacza, że zgadzamy się z tym, co jest i że nie widzimy niesprawiedliwości. Oznacza tylko tyle, że od samego początku szukamy na siebie sposobu, aby działać mimo wszystko i być dla Was najlepiej jak potrafimy, w możliwym zakresie. I na razie tego się będziemy trzymać, licząc na to, że szybko nasze życie wróci do normalności", czytamy w komunikacie.
Pozostaje produkcja posiłków na zamówienie i na wynos. A także dla ratowników medycznych.
"Podjęliśmy się wsparcia ratowników medycznych i obiecaliśmy, że dopóki będziemy zamknięci, będziemy przygotowywać dla nich posiłki, aby w ten sposób okazać nasze wsparcie dla tych, którzy walczą na pierwszej linii".
Klienci - w komentarzach - dają wyraz swojego szacunku dla takiej decyzji, jeśli właściciele uważają, że dadzą radę, ale też wyrażają poparcie dla tych, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, że albo otwarcie, albo śmierć.
A że unieruchomienie gastronomii na długie tygodnie, a nawet miesiące może kończyć się tragedią, wiadomo chociażby na przykładzie przedsiębiorcy z Wrześni.
O dramacie restauratora z Wrześni przeczytasz TUTAJ
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?