MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Afryka, trudna miłość tyskiej zakonnicy, siostry Fides

Jolanta Pierończyk
S. Fides.
S. Fides. Jolanta Pierończyk
- Tobela! Le kae? - Re gona. To w jednym z języków RPA, znaczy „dzień dobry, jak się masz? Dobrze.” Bez tego nie obejdzie się żadne spotkanie. Nie można niczego pominąć. Nie da się od razu przejść do rzeczy. Samo „dzień dobry” nie wystarczy. Tak mówi siostra Fides, tyszanka, która od 10 lat jest w RPA na misjach. I właśnie za pracę edukacyjno-wychowawczą na tamtym terenie dostała niedawno Złoty Krzyż Zasługi od prezydenta RP. Bronisława Komorowskiego.

Jak Ewa stała się siostrą Fides
Tak naprawdę nazywa się Ewa Sperling. Jest absolwentką LO w Bieruniu. Siostrą Fides stała się, gdy w 1981 wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Przez 17 lat pracowała w Laskach, w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Ociemniałych. Potem cztery lata podobną pracę z dziećmi niewidomymi wykonywała w Rabce. W 2002 wyjechała do RPA.- Tak bardzo marzyłam o tej Afryce, że kiedy już się tam znalazłam, przez kilka pierwszych miesięcy nie mogłam uwierzyć, że tam rzeczywiście jestem – mówi. – Każdego ranka budziłam się z tą samą radością bycia w tym miejscu.

Ryk osłów i leżący księżyc
Trafiła do bardzo biednej wsi w gminie Polokwane. Rano budzi ją … ryk osłów. Najbardziej zachwyca niebo. – Nocą jest tak rozgwieżdżone jak jeszcze nigdy nigdzie indziej nie widziałam. Przepiękny widok – mówi. – Zimą jest takie otwarte, przejrzyste, natomiast latem, w porze deszczowej, chmury wiszą tak nisko, że ma się wrażenie, iż można by ich dotknąć ręką. I nigdy takich różnorodności barw chmur nie widziałam. I tyle tam słońca! W jego świetle góry mienią się różnymi kolorami: bywają czerwone, ale czasem także granatowe.
Zaskakujący jest księżyc, którego rogal nie trzyma się, jak u nas, w pionie, ale leży poziomo. Dzień jest stosunkowo krótki, od piątej czy wpół do szóstej zaledwie do ok. 19. Najdłuższy kończy się przed dwudziestą. Zimą słońce wstaje ok. 6.30 i zachodzi o osiemnastej. – Wszystko rekompensuje słońce – zapewnia s. Fides. – Tyle go jest przez cały dzień, że można znieść późniejsze mroki.
Kocha Afrykę i nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. Ale nie ukrywa, że to nie raj na ziemi i można by się zniechęcić.

Jacy są Afrykańczycy?
Niełatwo Europejczykowi żyć z Afrykańczykami. Niełatwo z nimi pracować. – Są jak kiedyś my, w poprzedniej epoce: pracują wtedy, jak się nad nimi stoi – opowiada siostra Fides.- Do tego jeszcze mieszkaniec Afryki nie potrafi powiedzieć NIE, nie odmówi, więc zwodzi. sama muszę się zorientować że on tego po prostu nie zrobi. W Afryce kłamstwo nie jest kłamstwem. Ludzie kłamią, bo nie widzą w tym nic złego. Nie widzą nic złego w prowadzeniu podwójnego życia. Nie przeszkadza im np. chodzić do kościoła, a jednocześnie wierzyć swojemu czarownikowi. Tradycja jest w tych ludziach tak silnie zakorzeniona, że nie zmieni jej nawet wykształcenie zdobyte w angielskich szkołach.
I trzeba wiedzieć, że mieszkańca Afryki bardzo łatwo urazić. Bardzo są wrażliwi na punkcie szacunku wobec siebie. Bardzo chcą, by ich szanowano. I do tego jeszcze jest to bardzo niebezpieczny kraj: bardzo dużo gwałtów, napadów, kradzieży. Po zmroku lepiej w ogóle nie wychodzić z domu.

Trudno zaakceptować afrykańskich księży
Europejskim siostrom zakonnym bardzo trudno jest akceptować podejście afrykańskich z RPA do swoich obowiązków. – Całymi latami nie wchodzą do konfesjonału i nie uznają celibatu, uważając go za sprzeczny z ich kulturą – mówi.

W pokoju siostry Fides wisi taka sentencja: „Misjonarzu, uszanuj naszą inność. Ona nie jest ani lepsza, ani gorsza. Ona jest po prostu inna”. – I staram się o tym pamiętać – mówi.

Zaradność na co dzień
Siostra Fides Sperling pracuje w ośrodku edukacyjnym, na który składa się szkoła dla niewidomych, do której uczęszcza ok. 180 niewidomych dzieci oraz szkoła podstawowa dla dzieci ze wsi (jest ich 460) oraz szkoła średnia, w której uczy się 110 uczniów, z czego 20 jest niewidomych. Siostra Fides jest odpowiedzialna za szkołę, za administrację i za szkołę muzyczną, którą sama założyła. W ośrodku prowadzone są także warsztaty wikliniarskie dla 1000 osób niewidomych, które zajmują się wyplataniem koszyków na sprzedaż. Od niedawna siostry wprowadziły gospodarstwo: uprawianie ogródka i hodowlę kur na mięso. To wszystko jakoś pomaga w utrzymaniu. Pomagają też sponsorzy, których nieustannie trzeba pozyskiwać, bo z pomocą państwa bywa różnie. Zdarza się, że ministerstwo … zbankrutuje i wtedy nie ma pieniędzy na szkolnictwo. Operatywność sióstr widać na każdym kroku. Ośrodek ma centrum rehabilitacji dla niewidomych, bibliotekę, pracownie komputerowe, drukarnię brajlowską, oprzyrządowanie dla niewidomych, które pozwalają niewidomym uczestniczyć w lekcjach razem ze zdrowymi rówieśnikami. Siostry zadbały, by ośrodek nie dotykał problem braku wody, z jakim boryka się wioska: mają własną studnię. Przechodzą na solarowe ogrzewanie. Jest co robić.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto