Po przejściu swojego dziennego odcinka pielgrzymki do Santiago de Compostela Hiszpanie najczęściej idą spać, Polacy wolą się wykąpać i zrobić pranie, a inni od razu kierują się do baru. Najgłośniejsi z pielgrzymów są Niemcy – opowiadają tyszanie Ryszard Jamróz i Tadeusz Grzyb, którzy dwa tygodnie temu wrócili ze swojej czwartej pielgrzymki do grobu św. Jakuba. Tym razem pielgrzymowali 33 dni. Przeszli ok. 835 km. Szli m.in. w intencji powodzenia budowy organów w swojej parafii bł. Karoliny.
Wstawali o siódmej, na szlak wychodzili o ósmej, kiedy w Hiszpanii robi się widno i nie trzeba już maszerować z latarkami. Na dzień liczą 25 km do przejścia, ale w zależności od rozmieszczenia albergue (swoisty dom pielgrzyma) bywa, że w ciągu dnia robi się tylko 20 km, a innym razem 40 km.
Wśród pielgrzymów najwięcej jest Hiszpanów, Niemców, Francuzów i Włochów. Polaków najwięcej jest w okresie letnim. W lipcu było ich 508 i stanowili 4,5 proc. pielgrzymujących w tym miesiącu, zajmując 7. miejsce, w sierpniu – 562 (3,6 proc.), co dało 5. miejsce.
Nie wszyscy wybierają się na szlak św. Jakuba z pobudek czysto religijnych. Jedni łączą cel religijny z kulturalnym, inni mają na celu tylko kulturę i turystykę. W tej ostatniej grupie dominują Niemcy. Najbardziej religijnie do tej pielgrzymki podchodzą Portugalczycy.
Szlak św. Jakuba nie rozpieszcza pielgrzymów. Nie zawsze znajdują miejsce w albergue tam, gdzie sobie wyznaczyli nocleg, nie wszędzie spotykają się z taką gościnnością, jaka czeka na nich w Guemez, w Albergue del Abuelo Peuto, gdzie starszy misjonarz, o. Ernesto, od razu przynosi miskę z wodą, by pielgrzymi mogli ulżyć nogom, a dopiero potem zaprasza do stołu. Choć - jak mówi Ryszard Jamróz - „nastawienie wewnętrzne pcha pielgrzyma do przodu, plecak czyni lżejszym, odciąża nogi, osłabia ból i dodaje sił”, nieobce są pielgrzymom chwile kryzysu, zwątpienia.
- Gorliwie modlę się wtedy do swojego patrona, patrona camino i wszystkich świętych. I w pewnym momencie przychodzi ulga. W tym zamyśleniu, w tej koncentracji na modlitwie przychodzi zapomnienie o wszelkich uciążliwościach i niedogodnościach – mówi Tadeusz Grzyb.
- Krótki odpoczynek i odwołanie się do patrona pielgrzymów, św. Jakuba. To naprawdę pomaga – dodaje Jamróz.
Ale i mnóstwo przyjemnych chwil, miłych spotkań z życzliwością całkiem obcych ludzi z całego świata. A nade wszystko wspaniała przyroda i uroda hiszpańskiego krajobrazu.
- W takim sam na sam z przyrodą (chodzimy w pewnej odległości od siebie, bo każdy idzie swoim tempem) różne myśli same się nasuwają - opowiada Tadeusz Grzyb. - Przypominają się różne obrazy z całego życia. Takie migawki z przeżytych chwil, wydarzeń. A za tym idzie analiza tych wspomnień. Ocena. I ewentualne postanowienia. Bo jeszcze trochę życia nam zostało, więc trzeba się zastanowić, jak je przeżyć, co w nim jeszcze zrobić…
Najpiękniejszy moment to oczywiście dojście do Santiago de Compostela. - To jest jak ponowne narodzenie - mówi Ryszard Jamróz.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?